Jesteśmy w domu, zaraz idziemy do weta. Kota wczoraj przed wyjazdem odrobinę wypiła - samodzielnie. Niestety od poniedziałku nie było kupy. Udało mi się wyczuć moment jak chciało jej się siku i było do kuwety. Przy okazji bierzemy naszego psa. Wczoraj odebraliśmy jednego od kuzynki, która opiekowała się ni. W czasy naszego wyjazdu. Psa coś pogryzło lub powbijały mu się jakeś kolce pod pachę. Ma opuchniętą łapę, nie używa jej a pod pachą jest stan zapalny i coś jakby torbiel. Ech...

Byliśmy- kot obejrzany ze wszystkich stron. Potwiedziły się moje obawy. Lili nie widzi, w każdym razie widzi bardzo mało. Okazuje się również, że prawdopodobnie straciła węch. Według naszej vet to jest najbardziej prawdopodobna przyczyna niejedzenia. Póki co czekamy, mam nadzieję, że coś drgnie, bo kto zechce adoptować kota, którego trzeba dożywotnio karmić strzykawką. Wieźliśmy ją na drugi koniec Polski z myślą, że kotę "naprawimy" i znajdziemy dobry DS, a teraz i to stoi pod znakiem zapytania. Na teraz Lili ma zmieniony antybiotyk. Dostała azitrolek zamiast synergalu i convenie o przedłużonym działaniu. Dodatkowo immunactive balance na wzmocnienie odporności. Jak uporamy się z kocim katarem to prawdopodobnie włączymy steryd, wit B i jakieś inne cudo na pobudzenie neuroprzekaźników. W środę mam dzwonić i zdać relację naszej pani doktor a koło piątku kolejna wizyta. Nieco później Lili będzie miała konsultację okulistyczną. Pani doktor powiedziała, że na ten moment najważniejszy jest węch. Lili jest pacjentem neurologiczny i jeśli na tym się skupimy to może i wzrok zaskoczy choć trochę. W każdym razie będziemy próbować. Bardzo mocno są nam potrzebne kciuki i duchowe wsparcie. Martwię się o Lili, jest taka mało aktywna, głównie śpi i siedzi w jednym miejscu, wogóle się nie myje, od poniedziałku nie było kupy, raz dziennie chlipie wodę, ale w takiej ilości, że nawet mysz by się nie napiła. Jedynym plusem tego braku aktywności z jej strony jest fakt, że psy nie mają z nią problemu. Nie ucieka, nie intersuje się ich miskami nie łazi po mieszkaniu, więc jest dla nich nieciekawa i nawet nie specjalnie ją oglądały. To raczej ona od czasu do czasu na nie ostrzegawczo syczy. Słyszy kiedy się zbliżają.