Bazylia :))))))

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 16, 2004 18:20

Trzymaj sie Kasiu, mam nadzieje ze Bazylia sie znajdzie :ok:
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Śro cze 16, 2004 18:27

8 maja wyszedł z domu jak co wieczór i do dziś nie wrócił Rysiu-kot moich rodziców,którego sama im "załatwiłam",przywiozłam z Warszawy,gdzie dobry człowiek znalazł go wraz z siostrą w foliowej torbie na przystanku autobusowym w pewne upalne lipcowe południe,spędziłam z nim pierwsze dni w nowym domu...Był chyba naszym najlepszym kotem,przepiękny,puszysty,biało rudy z cudownym "płożącym się " ogonem,taki kochany,dobry,przytuliński a jednocześnie niesamowicie odważny,śmiały,ciekawy świata,wojowniczy...Był kotem wychodzącym,wykastrowanym,zawsze wracał.Był u rodziców tylko 9 mcy,a wszyscy go pokochali,łącznie z Gajusią(kanapowym psem-mordercą).A teraz-smutek w domu...ale jednocześnie nadzieja-bo nie znaleźliśmy go martwego-może wróci...może wskoczył do samochodu i gdzieś pojechał...może ktoś go przygarnął...nadzieja jest zawsze.I na razie jeszcze wszyscy rozglądamy się,czy z dala nie mignie nam jego piękny,puchaty ogon...
:ok: za szczęśliwy powrót twojej koteczki
Ruja i KazikObrazekObrazek

e-kociczka

 
Posty: 72
Od: Nie cze 06, 2004 18:55
Lokalizacja: Warszawa-Wola

Post » Śro cze 16, 2004 18:27

I szukaj jej wieczorami, bo wtedy koty chetniej wychodza ze swoich zakamarkow. Wolaj ja, moze akurat skads sie wynurzy... :)

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Śro cze 16, 2004 18:29

inka czemu ja o tej obrozy nie pomyslałam zeby od wewnatrz napisac
w oklicy sa 3 ogrodki kamienic i za ulica park - ale ona sie zawsze bala na ulice wychodzic - ludzi za duzo - najlepiej bylo mysze przyniesc, czy golebia, w trawie sie potarzac z bialo czarnym sasiadow sie ponaparzac
taki maly tchorz byl z niej do ludzi - zawsze sie bardziej o Balbine balam - bo odwazniejsza
ja sie jeszcze o ta obroze boje - niby byla kocia z gumka i rozpinaniem - ale .... :( jak gdzies zahaczyla ???
wszystkie okoliczne drzewa poprzegladalam czy gdzies za ptakami nie polazla bo ona z tych lownych
chodze grzechoczac suchym - zawsze przybiegala na ten dzwiek
i ona zwsze cicha byla - niemiauczaca- to tez mnie martwi ze gdzies siedzi a o pomoc nie zawola
zarelko i tak wystawiam - ale bialo czarny sasiadow wpuszcza wszystko - a dzis jego tez nie widac :(
mam strasznie zle przeczucia i strasznego kaca moralnego
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 16, 2004 18:35

Nie zameczaj sie strasznymi scenario z obroza - ona jest rozciagliwa i nawet, jesli o cos zahaczyla, to najbardziej prawdopodobne jest, ze wysunela sie z obrozy. One sa specjalnie tak robione.
Albo sama sobie zdjela.
A bylas u sasiada, ktory ma bialo-czarnego?
Moza Bazylka u nich sie zatrzymala na dluzej?
Ja bym poprosila o pozwolenie na sprawdzenie tych ogrodkow, o ktorych piszesz.
Wez jakis swoj sweter, noszony, i poloz po wewnetrznej przy plocie w swoim ogrodzie.
A jesli bialo-czarny sie pojawi, to bym go troche sledzila, moze Cie do niej zaprowadzi...

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Śro cze 16, 2004 18:38

I moze jeszcze raz sprawdz ten park...?

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Śro cze 16, 2004 18:42

bylismy w tych ogrodkach, w tych kamienicach i innych przyleglych, oplakatowalam tez rynny w okolicy - przy plocie ( siatce) samym jest bezposrednio wejscie do naszego mieszkania
ona miala focha co do naszego wyjazdu, ale nie takiego, zeby siedziec niedaleko i nie przyjsc - przyszlaby chocby do bialo-czarnego zeby z nim zapasy trenowac w trawie - no i zjesc lubila kuleczka okragla - jak mu zarcie sypalam to zawsze musialm najpierw moim bo inaczej go odganiala jako od swojej wlasnosci
sasiedzi poinformowani wszyscy- i okolica tez
po sterylce nie powinno jej ciagac po okolicy - jeszcze wieczorem pojde jak ludzi bedzie mniej z suchym szukac dalej nad Wisle - moze tam gdzies znalazła przytułek i boi sie wrocic jak sie za daleko zapuscila
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 16, 2004 18:45

Pare lat temu, po kolejnej przeprowadzce do mieszkania w bloku, zginął Wacek, nie było go ponad tydzień.
Wstawałm rano, chodziłam kiciałam, wywiesiłam ogłoszenia, pytałam, bylam wsciekłaże go nie dopilnowałam.
Po tygodniu przyszły dzieciaki jakies, że widziały podobnego kota w piwnicy.
Weszlam tam przez okienko, szukałam go, kiciałam i nic.......
Ale powiedziałam sobie trudno, zostaje w tej piwnicy.
Potem zauwazyłam ogniki dwa w kącie,nie chciał przyjśc, chował się, aż doczołgałams ię i wyciągnęłam go na siłe. Byl przerazony, czarny ( jest biały)i chudy jak kosc, cały się trząsł. Ale był.
Musisz szukac, bo jezeli ona jest płochliwa i gdzieś weszła do piwnicy, to nie wyjdzie w dzień, nie przyjdzie na wołanie.
Zatrudnij dzieciaki, one ( te kochające zwierzeta) sa bardzo pomocne w poszukiwaniach.
trzymam kciuki :ok:
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro cze 16, 2004 18:46

Przesylam dobre mysli, musi sie znalezc.
Dobrze, gdyby w domu tez ktos byl i wygladal przez okno, bo Bazylka moze sie pokazac kiedykolwiek.
Ja tez nie wierze, ze poszla daleko.
Jesli nic sie nie stalo, odpukac, to jest gdzies w okolicy, takie mam przeczucie...
Szukaj, Kasiu.

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Śro cze 16, 2004 18:47

Anda ma rację, dzieciaki mogą pomóc. Tak znalazł sie swego czasu kot moich dziadków.
Trzymam kciuki :ok: :ok: :ok:

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 16, 2004 18:48

Inka pisze:Dobrze, gdyby w domu tez ktos byl i wygladal przez okno, bo Bazylka moze sie pokazac kiedykolwiek.

Wprawdzie to domowa kota, ale... dziczkom zdarzają się "wycieczki na wieś" po których powracają i meldują się do michy jak gdyby nigdy nic - chociaż czasem nieco czasu mija.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro cze 16, 2004 18:51

czesto wracają po kilku tygodniach, całe i zdrowe 8) ...kciuki za szybie odnalezienie koteczki :ok:

smilla

 
Posty: 2837
Od: Sob lut 14, 2004 19:52
Lokalizacja: trójmiasto

Post » Śro cze 16, 2004 18:52

Estraven pisze:
Inka pisze:Dobrze, gdyby w domu tez ktos byl i wygladal przez okno, bo Bazylka moze sie pokazac kiedykolwiek.

Wprawdzie to domowa kota, ale... dziczkom zdarzają się "wycieczki na wieś" po których powracają i meldują się do michy jak gdyby nigdy nic - chociaż czasem nieco czasu mija.

To fakt, czasami tez przyprowadzaja ze soba nowych znajomkow z tych wycieczek, ktorzy na chwile dolaczaja do miski.
Ale z tego, co widze, to dziczki tez nie przenosza sie z miejsca w miejsce, tylko maja jakis teren, ktory zamieszkuja, i gdzie najlatwiej je spotkac.

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Śro cze 16, 2004 18:59

Na grupie tez już wisi.

Simba też ma swoj teren - jak sie o Hanke obraził, to myslalam, ze od zmyslow odejde. Brat ryczal z bezsilnosci na balkonie a ja jak kretynka darlam sie "ciiiciici" i rzegotalam o polnocku pudelkiem z suchym. W koncu raczyl przyleciec z glosnym wrzaskiem juz z daleka i nadzieja, ze tego rudego potwora juz nie ma :twisted:

Kaska - wroci mala ladacznica :twisted: Znajdzie sie ;)

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Śro cze 16, 2004 19:10

Misiaczek tez dwa tygodnie temu w weekend poszedl w zarosla zaprzyjaznic sie z okolicznymi kotami.
Kiedy nie wrocil po godzinie, bylam zla na niego, ze mi nerwy szarpie, a po 3-ch godzinach to juz sie tylko modlilam, zeby sie pokazal.
Jednoczesnie czekalam na tlf od Juniora, ktory byl na prywatce, i po ktorego mialam pojechac.
Przez kilka godzin nocnych chodzilam w kolko: kalosze i po zaroslach, w jednej kieszeni komorka, w drugiej tlf domowy, znow na gore, nie bede za nim biegac po rosie, niech sam wroci, i na balkon, do okna w kuchni i znow kalosze i w zarosla :twisted:
Rozne koty do mnie przychodzily, a Misiaczek nie. Ale dziwnie sie zachowywaly, bo podbiegaly do mnie, i zaraz z powrotem pedzily jak rakieta po wzgorzu.
W koncu, kiedy juz zaczelam pochlipywac z bezsilnosci, Michu wylonil sie z wysokiej trawy. Caly przestraszony i zly. Musialy go niezle w tych zaroslach przemusztrowac, bo nastepnego dnia nie chcial wyjsc wcale :wink:

Bazylka wroci! :ok:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510 i 179 gości