Sobotę i niedzielę spędziliśmy na działce, w sobotę wypuściliśmy Blusię z domku. Nie, nie uciekała, wchodziła i wychodziła, cały czas kręciła się w pobliżu domu. Po kilku godzinach zniknęła, żeby wrócić po dłuższej chwili z młodym czarnulkiem. Nie zabraliśmy jej na noc do domu, jest ciepło i to jedyny plus w sprawie Blusi. Kotka stawiła się rano na śniadanie, cały dzień kręciła się w pobliżu nas, domu nie unikała, sprawdzała, czy w miskach jest to samo co na werandzie. Dwie działki od nas mieszka na stałe starszy pan i chyba tam Blusia i trzy podrostki sypiają, niestety, nie w domu. Pan nie jest skory do opieki, ale krzywdy nie zrobi.
Będziemy przyjeżdżać i karmić koty, jeśli ktoś będzie chciał zabrać Blusię, złapię ją. Nie przestanę szukač jej domu.
Smutno mi
Ale nie ma innego wyjścia. Ja jej zabrać nie mogę, u moich przyjaciół i znajomych już dawno wyprosiłam domy dla innych potrzebujących zwierząt. Rodzina... najlepiej na fotografii. No nie mam jej gdzie umieścić.