Dziś "łup" mierny w stosunku do spędzonego na działkach czasu. Tylko 6 kotów złapane
Ok 10,30 przywitała nas ulewa, już myślałyśmy, że nici z łapanki w ogóle, ale deszcz szybko minął, zrobiło się koszmarnie parno, ale ciepło i koty zaczęły wychodzić z zakamarków. Udało się zlokalizować kto gdzie pochował łapki i w licznej asyście działkowców ruszyłyśmy do boju

Pierwsza złapała się czarna, podobno, kotka z działki 73, niestety jej towarzysz biało - srebrne czy bury klatkę już całkowicie zignorował.
To to czarne kocię:

Potem złapało się czarne "coś" na działce p. Wiolety - zdjęcia nie mam i tuż obok czarno-biały chyba kocur:

Srebrny kocur jeszcze jajeczny bardzo serdecznie miał w poważaniu klatkę i nasze wysiłki:

W międzyczasie z innego kawałka działek doniesiono nam dwie kotki (?) złapane własnoręcznie przez jakiegoś działkowca bez użycia klatki (podobno jest tam w sumie 7 kotek, wszystkie płodne

)

Ostatni złapany kot to buras na działce p. Ani. Ze trzy siedziały i klatkę hipnotyzowały, ale tylko jeden się skusił.

Wszystkie koty trafiły przed 15 do lecznicy, jutro odbierze je p. Ryszard i wypuści na działkach.
Generalnie:
kotów masa, nie wiem czy da się wysterylizować WSZYSTKIE
wydaje mi się, że następny weekend trzeba będzie odpuścić, bo koty są przepłoszone, wypuszczone przyniosły zapachy z lecznicy i te co ich jeszcze "złe" nie spotkało mocno nieufnie podchodziły do dzisiejszego zamieszania.
Miło było poznać Pymę, która przyjechała za nami zobaczyć "czym się je" taka akcję, z krzykiem nie uciekła

będą z niej ludzie
CoolCaty pewnie wieczorkiem napisze co dziś się połapało i w jakiej kondycji