Tak, tak, jesteśmy winne kilka newsów. Ostatnia łapanka odbyła się 3 tygodnie temu. Dłuższa przerwa wynikała raz z mojej przedłużającej się nieobecności w Poznaniu, dwa z chęci wyleczenie kichaczy - łapanie zimą ma ten feler, że zawsze się znajdą jakieś chorowitki
Przez ponad miesiąc mieszkała w piwniczce kotka whiskas, prezentująca swe wdzięki na pierwszym planie tego zdjęcia:

Kotka była w zaawansowanej ciąży. Po sterylce ranka ładnie się wygoiła, za to przy oddychaniu kita gulgotała, ciężko jej się oddychało, więc przez tydzień aplikowałyśmy jej antybiotyk (oprócz convenii, którą dostała po zabiegu i która po dwóch tygodniach nie zadziała jednak tak, jak trzeba). Wczoraj merka_85 zwróciła jej wreszcie wolność. Batalię jaką musiała stoczyć, aby kita raczyła się zapakować do transportera, pominę milczeniem, bo merka pewnie jeszcze to odchorowuje...
Gościłyśmy też najmłodszą członkinię stomilowego stada:

Teraz ta mała pannica już nieco wyrosła, na najnowszych zdjęciach z piwniczki prezentowała się tak:

Na drugim planie łypie okiem wspomniana wcześniej whiskas
Mała pokazała za to charakterek i mimo uroczego wyglądu i wciąż kieszonkowych rozmiarów, okazała się wulkanem, który szczególnie na początku pobytu w klatce, był najbardziej wojowniczy - dużo bardziej niż wiekowe koleżanki ze stada. Też już wypuszczona, mamy nadzieję że szczęśliwa.
I tutaj zdjęcia pozostałych dwóch dam - czarna kita niestety bardzo słabo widoczna (sfotografuj człowieku czarnego kota w ciemnym pomieszczeniu, tak żeby wyglądał jak człowiek - niemożliwe!). Jak się ktoś dobrze przyjrzy, zauważy "kołnierzyk" nagiej skóry. Z taką raną, szczęśliwie powierzchowną, do nas trafiła. Podobnie jak whiskas, czarna kita była w mocno zaawansowanej ciąży. Weterynarz ocenił, że jest już mocno wiekowa, więc zapewne niejeden miot za nią. Rozśmieszała nas bardzo w piwniczce, bo wielka z niej gaduła i śpiewaczka - wygłaszała w klatce całe monologi


I ostatnia z wypuszczonych wczoraj pensjonariuszek naszego piwniczkowego sanatorium, szarutka, bardzo nieśmiała:

Kolejną łapankę planujemy z merką_85 w poniedziałek, tuż po moim powrocie do Poznania. Dam znać, czy łowy były szczęśliwe.
Przy okazji chciałabym też serdecznie podziękować zabers, która zasponsorowała stomilakom 20-kilogramowy worek chrupków

Pojechały do p. Basi - karmicielki - jeszcze w marcu i w wczorajszej rozmowy z p. Basią wynika, że jeszcze co nieco się z tego wielkiego wora ostało. Gdyby kogoś jeszcze naszła nieodparta ochota na wsparcie karmienia fabrycznego stada, to oczywiście zachęcam, nie warto się opierać tej pokusie
Z gorszych wieści, przy okazji rozmowy, p. Basia poinformowała mnie, że ostatnio w jednej z budek znalazła martwą kotekę - jedną z tych, które już były wysterylizowane

P. Basia twierdzi, że kotka mogła zamarznąć, bo to było jeszcze wtedy kiedy trzymał śnieg i niska temperatura. Strasznie to przykre
