Temat zamknięty

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sty 04, 2013 7:25 Re: Dzięki za krytykę

EVA2406 pisze:Blue, Alienor..............o to wam chodziło???????????
Gratuluję :!: :!: :!: :!:
Teraz dziewczyna nie będzie korzystała a naszych rad i może być jeszcze gorzej .............


Jeśli tak - to będzie świadczyło jedynie o tym że jej na kocie nie zależy i kot tak naprawdę nie mógł liczyć na jej pomoc a napisanie tutaj to było tylko takie działanie dla oczyszczenia sumienia - że coś robi. Mam nadzieję że tak nie jest.

Sorry - ale albo Bożena wie że czekanie tydzień na wizytę u weta z kotem z takimi obrażeniami (czy Was to naprawdę nie rusza? :roll: ) to coś nie w porządku ale miała jakieś swoje ważne powody by tak zrobić - wtedy zrozumie to co napisałam, bo sama koty kocha i gdyby czytała że ktoś inny tak zrobił - to miałaby podobne odczucia.
Wystarczyłoby napisać - wiem że to źle, mam wyrzuty sumienia, ale nie miałam wyjścia i stało się.
I koniec dyskusji, zaczynamy wspólną walkę o kota, a kot ma nadal duże szanse bo ma właścicielkę która chce mu pomóc.

Albo Bożena uważa że to w jakim trybie kot trafił do lekarza to coś normalnego i stąd obrażanie się na moje słowa (naprawdę uważacie że skaczę jej do gardła? że ją dobijam?) i fochy - ale wtedy i tak kot tak poważnie chory (bo to nadal jest kot bardzo poważnie chory) ma marne szanse by się z tego w pełni wylizać.
Bo on potrzebuje zaangażowanej, walczącej o niego właścicielki. Ktora nie zabiera swoich zabawek natychmiast gdy ktoś powie coś nie po jej myśli.

Uważam że popadamy nieco w skrajność.
Z jednej strony na forum jest masa wątków gdzie atakowani są i to w naprawdę czasem niewybredny sposób a czasem nawet brutalny właściciele kotów za o wiele mniejsze przewinienia.
Z drugiej - jak widać, pojawiają się wątki w których daje się pełne przyzwolenie i akceptację dla takich działań jak pozostawienie bez lekarza kota po poważnym wypadku samochodowym, na tydzień, leżącego i piszczącego z bólu.
I złość jest skierowana nie na właściciela takiego kota ale każdego kto napisze coś co może dotknąć właściciela.
Dziwne czasy.

W tym wątku, poza moimi słowami, pojawiło się już wiele rad, także z mojej strony.
Jeśli jego autorka ma chęć ratowania kota - to z nich skorzysta.
Tylko od niej to zależy.
I od jej sumienia.

Pomóc kotu może tylko ona.
Jeśli chce to zrobić - to kot dostanie szansę.

Od siebie dodam że nie uważam by zamknięcie obecnie kota w klatce było dobrym rozwiązaniem, on popuszcza mocz, unieruchomiony w klatce króliczej zaraz zacznie się odparzać, poza tym on już chodzi, potrzebuje ruchu jako rehabilitacji.
Znacznie lepszym rozwiązaniem byłby pampers na pół doby.

Trzeba mu zrobić badania moczu, krwi, poprosić weta by nauczył opróżniania końcowego fragmentu jelita z kału - kotu nie musi on zwisać godzinami z odbytu, można go wymasować, co dodatkowo zapobiegnie powikłaniom i zwiększy wrażliwość odbytnicy i zwieracza, taki zalegający kał tą wrażliwość zmniejsza.

Ten zbierający się płyn to poważna sprawa, nie można pozwalać by było go zbyt wiele bo może dojść do poważnych powikłań - nawet rozległej martwicy.

Blue

 
Posty: 23909
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt sty 04, 2013 8:37 Re: Dzięki za krytykę

EVA2406 pisze:Blue, Alienor..............o to wam chodziło???????????
Gratuluję :!: :!: :!: :!:
Teraz dziewczyna nie będzie korzystała a naszych rad i może być jeszcze gorzej .............


Chodziło mi o to, by żaden osobnik, który wrzuci w wyszukiwarkę kot+połamany+ogon nie dostał informacji że zwlekanie 5 dni z wizytą u weta z kotem, który potwornie cierpi i może w każdej chwili umrzeć (potencjalne obrażenia wewnętrzne) jest OK i w świadczy o trosce o kota. Bo to jest niezgodne z wszelkimi zasadami etyki, przyzwoitości, moralności - i o ile się orientuję, także z polskim prawem. I fakt, że to prawo jest nieegzekwowalne nie ma tu nic do rzeczy. Bo dziewczyna zadzwoniła po weta, jak się okazało, że kot jednak sam nie zejdzie, rozwiązując jej problem i nie wymagając nakładów finansowych.
Nie wierzę, że z przeprowadzką w bliskiej perspektywie (2 miesiące) będzie miała czas, siłę i ochotę zajmować się kotem w pampersie, brudzącym wszystko - jej postępowanie jak dotąd nie dało podstaw do optymizmu.
Nie wierzę, że skorzystałaby z porad gdyby nikt nie był taki beee że powiedział jej w bardzo delikatnych słowach, że jej postępowanie było złe - raz, bo kosztuje, dwa - bo ona się nie uczy nawet na swoich własnych doświadczeniach - po tym jak psy zagryzły jej kotkę, nadal wypuszcza swoje zwierzęta (tak, wiem, jest święta, bo na noc zamyka je w domu). W okolicy, gdzie stosunek do zwierząt jest raczej wsiowo-popegieerowski. Zresztą ten foch niemalże, że kot śmiał nie wyzdrowieć po 4 dniach podawania leków - to nie napawa optymizmem.
Zgadzając się z jej postępowaniem (niehumanitarnym a wręcz okrutnym) wymieniacie szansę na to, że kolejne koty w takiej sytuacji od razu trafią do weta na dość iluzoryczną szansę dla tego kota. Dlatego wiele osób jest przeciw wykupywaniu kotów z pseudo - ponieważ dając temu konkretnemu kotu szansę, zwiększa się szanse na to, że wiele innych kotów ucierpi na tym.

Edit: http://katowice.naszemiasto.pl/artykul/ ... 0030,1,3,5 - jak widzicie, to 2 latka w zawiasach według polskiego prawa dla tak wrażliwych i empatycznych właścicieli (bo nie opiekunów przecież) się należy. Pewnie też dostał na dogo informację, że nie wolno psa zostawić w takim stanie, to się tym zajął.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Pt sty 04, 2013 9:13 Re: Dzięki za krytykę

dzięki za szczerość

bozena027

 
Posty: 10
Od: Czw gru 27, 2012 23:55

Post » Pt sty 04, 2013 10:34 Re: Temat zamknięty

Blue, Alienor popieram Wasze wypowiedzi w całości.

Nie rozumiem jak można zostawic tak cierpiące zwierzę bez pomocy przez tyle czasu.
Włascicielka kota dostała wiele porad, a że prawda boli....

Niestety podejrzewam, że już się nie dowiemy co z biedakiem bo wątek idzie do zamknięcia :?
Ostatnio edytowano Pt sty 04, 2013 10:48 przez piccolo, łącznie edytowano 2 razy

piccolo

Avatar użytkownika
 
Posty: 5771
Od: Czw kwi 03, 2008 12:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 04, 2013 10:41 Re: Temat zamknięty

piccolo pisze:Nie rozumiem jak można zostawic tak cierpiące zwierzę bez pomocy przez tyle czasu.

Łatwo tak mówić, jak się w Warszawie mieszka. Wetów tu pod dostatkiem i z dojazdem problemów nie ma. Ale nie wszędzie jest to takie proste. Poza tym różnie w życiu się układa i różne są sytuacje...
Obrazek

bulba

Avatar użytkownika
 
Posty: 22955
Od: Pt paź 09, 2009 8:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 04, 2013 10:44 Re: Temat zamknięty

bulba pisze:
piccolo pisze:Nie rozumiem jak można zostawic tak cierpiące zwierzę bez pomocy przez tyle czasu.

Łatwo tak mówić, jak się w Warszawie mieszka. Wetów tu pod dostatkiem i z dojazdem problemów nie ma. Ale nie wszędzie jest to takie proste. Poza tym różnie w życiu się układa i różne są sytuacje...


Ale Warszawa czy nie, ciepienie wszędzie takie samo prawda ? :evil:

To nie Syberia z - 30 stopni i najbliższą wioską oddaloną o 100 km.

piccolo

Avatar użytkownika
 
Posty: 5771
Od: Czw kwi 03, 2008 12:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 04, 2013 11:45 Re: Temat zamknięty

Przepraszam ale lubię naiwne pytania: a dlaczego wątek idzie do zamknięcia? Czyżby właścicielka kota zamykała go? hhhhhhh To ciekawe, że ludzie wciąż od stuleci szybko i chętnie w różny sposób "zamykają" tego typu tematy (etyczno-moralne). A reszta świata w milczeniu godzi się na to, dając w ten sposób przyzwolenie dla innych. A najciekawsze jest następnie zdziwienie ogółu na rosnącą ignorancję połączoną z głupotą i okraszoną okrucieństwem (mniejszym lub większym). Aha i proszę nie komentować, że głupota wyklucza świadome okrucieństwo albo, że okrucieństwo płynie z głupoty. Za wyjątkiem ludzi upośledzonych umysłowo nie możemy mówić o braku całkowitej czy częściowej świadomości czynów i myśli. Czyli świadomym działaniu bądź nie działaniu jak to widać na załączonym obrazku. I jeszcze jedno, wiem z doświadczenia, że bycie w bardzo zagrożonej ciąży czy bycie unieruchomionym w inny sposób (to też przerobiłam po raz któryś niedawno) nie jest zmienną odcinającą od świata i ludzi. Są telefony, jak widać internet no i parę innych rzeczy też jest.
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Pt sty 04, 2013 12:21 Re: Temat zamknięty

piccolo pisze:
bulba pisze:
piccolo pisze:Nie rozumiem jak można zostawic tak cierpiące zwierzę bez pomocy przez tyle czasu.

Łatwo tak mówić, jak się w Warszawie mieszka. Wetów tu pod dostatkiem i z dojazdem problemów nie ma. Ale nie wszędzie jest to takie proste. Poza tym różnie w życiu się układa i różne są sytuacje...


Ale Warszawa czy nie, ciepienie wszędzie takie samo prawda ? :evil:

To nie Syberia z - 30 stopni i najbliższą wioską oddaloną o 100 km.

Zanim autorka wątku usunęła wpisy, to była tu informacja, że jedna z wizyt weterynarza odbyła się w jej domu - czyli, że weterynarza można tam było jednak poprosić o wizytę domową. :?
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Pt sty 04, 2013 12:41 Re: Temat zamknięty

Bożena...czytałam watek nim go wykropkowałas.Twoje zachowanie jest dla mnie OKRUTNE,to jest najdelikatniejsze określenie co zrobiłaś.Ja wiem,ze dla wielu ludzi kot to rzecz-popsuł się i tyle,ale zwierzę czuje ból tak samo jak ja ,czy TY.Chciałabym ,żebys sobie odpowiedziała na pytanie,czy leżała byś tydzień z połamana nogą?Nie sądzę...Przykre to bardzo,bo wiem tez ,ze nie musiałas o tym pisac,ale tak się dzieje w wielu sytuacjach ,bo ..mieszkam na wsi i niejednokrotnie woziłam "cudze'koty do weta,gdy ich właściciele zostawiali je zdychające pod płotem...z obciętymi kończynami,połamanym kregosłupem,krwotokiem wewnętrznym,bo krowa nadeptała,pod kosiarke wpadł,samochód odpalali...
Mieszkam daleko od weta,mój mąż pracuje,nie ma go w domu...a ja z dziećmi małymi jestem.Nie raz "musiałam"jechać autobusami z "ekipą",bo wet nie mógł przyjechać...bo miał pacjentów...A jesli chodzi o sprawy finansowe to tak,sama teraz nie pracuję i się zadłużam w razie potrzeby.I jeśli musze podjąc decyzje "zostawić kota na poboczu niech zdechnie,czy pożyczyc kasę i go uspić,zeby nie cierpiał,jesli nie można mu pomóc"to pożyczę i nawet cudzego kota zawiozę.I tego uczę swoje dzieci,zeby nie patrzyły,ze ktoś inny zrobić coś,co możemy zrobić my nawet własnym kosztem
Pewnie zaraz mi bana zasponsorują za obelgi :? ,ale co tam...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pt sty 04, 2013 13:04 Re: Temat zamknięty

bulba pisze:
piccolo pisze:Nie rozumiem jak można zostawic tak cierpiące zwierzę bez pomocy przez tyle czasu.

Łatwo tak mówić, jak się w Warszawie mieszka. Wetów tu pod dostatkiem i z dojazdem problemów nie ma. Ale nie wszędzie jest to takie proste. Poza tym różnie w życiu się układa i różne są sytuacje...


bulba - jak się okazało, że kot sam nie zejdzie uwalniając bozena27 od problemu to wezwała weta - 5 dni po wypadku. Przez 5 dni kot cierpiał bez żadnej pomocy prócz pojenia strzykawką, bo sam nie jadł i nie pił. 12 grudnia - w dzień wypadku - też można było się zarejestrować, wątek założyć, o pomoc i rady poprosić, ewentualnie wezwać weta. Jeśli nie można było - poprosić tu o pomoc - może by się znalazł ktoś zmotoryzowany z okolicy, który pomógłby zawieźć kota do weta. Nie ma transporterka? Kartonowe pudło wstawiamy do torby sportowej, na dno kładziemy pokład i delikatnie przenosimy kota do środka. Kilka kropel waleriany, zasuwamy torbę zostawiając trochę uchylonego, żeby się kot nie udusił i jedziemy do weta choćby i PKSem. Rozumiem że jest to daleko i 2 autobusy na dobę, ale jak się człowiek postara, to wszystko się da.

Moje filologiczne zboczenie (to jak formułujesz swoją wypowiedź mówi o twoim nastawieniu do tematu) podpowiada mi, że wątek "Co będzie z moim Leosiem" nie powstał żeby kotu pomóc - zwykle wtedy tytuły są: Pomóżcie mi uratować kota/ Kot po wypadku - proszę o rady/ Jak leczyć kota po wypadku/ Kot nie trzyma siku i kupy - pomocy. Miałyśmy współczuć, radzić i wspierać ją jak już dla świętego spokoju uśpi kota.

Bo jak na forum weszła dziewczyna chcąca adoptować kota i źle się wyraziła (w sensie nie sposób było nie żywić obaw co do jej podejścia do kotka) dostała kilka/kilkanaście kąśliwych uwag. Nie sfochała się, tylko otwartym tekstem wyjaśniła co miała na myśli, nie wymagając od rozmówców umiejętności czytania w myślach, znajomości jej uwarunkowań etc. - i teraz o ile wiem rozmowy się toczą, nikt nie ma wątpliwości co do jej umiejętności zadbania o kota, którego adoptuje. Tak po prostu - wystarczyło odpowiedzieć.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Pt sty 04, 2013 16:25 Re: Temat zamknięty

Dokładnie tak.
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Pt sty 04, 2013 18:36 Re: Temat zamknięty

Czytam, czytam bo interesuje mnie jak kot i co z nim.
Macie dużo racji dziewczyny ale nie wszyscy są tacy do przodu, zdarzają się na tym świecie ludzie mniej zaradni, nie wiem jak to napisać aby autorki nie urazić. Piszę to w dobrej wierze. Zobaczyłam sobie fotki zwierzaków, wyglądają na szczęśliwe. Mała wieś nigdy nie będzie taka jak byśmy chcieli, wiem bo mam rodzinę na wsi, tam zupełnie inaczej podchodzi się do zwierząt no ale to wiecie nie będę się rozpisywać. Kurcze mam szczerą nadzieję, że autorka wątku jednak nie zrezygnuje i nadal będzie w kontakcie z ludźmi doświadczonymi w kocich nieszczęściach. Nie wiem może ja taka naiwna jestem, ale w pewnym momencie wyobraziłam sobie osobę, której wydaje się, że nie ma wyjścia, że jest bezradna, że się nie nadaje, że sama jest z tym nieszczęściem itp. No fakt mogła chociażby wcześniej się tu zarejestrować, szukać, ale w rezultacie jednak znalazła się tu, napisała. Usłyszała co miała usłyszeć. Teraz jeszcze przeprowadzka ją czeka to nie będzie łatwe z chorym kotem. Pewnie bezsensu co piszę, jakoś nie potrafię przelać tu to co bym chciała, a chyba najbardziej bym chciała przeczytać, że wszystko się dobrze skończyło.

Do autorki: zaciśnij zęby, nie patrz teraz na swoje zranione uczucia, myśl tylko o kocie i co można dla niego zrobić, czasami warto spuścić głowę a nawet posypać przysłowiowym popiołem, pytać i itd. dla tego kotka, który już dosyć wycierpiał.

Powodzenia i trzymam kciuki za kotka oraz mam nadzieję, że nie odpuścisz i pozwolisz jemu i sobie pomóc. Dziewczyny w dobrej wierze wszystko napisały i jak zauważyłam pojawiło się dużo rad. Trzymam kciuki.

EDIT
Wracaj i zmień tytuł wątku.
Obrazek
"Uchroń mnie przed wrogiem, który ma coś do zyskania, i przed przyjacielem, który ma coś do stracenia...'' T.S.Eliot'

zunia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8515
Od: Śro lut 15, 2006 11:55
Lokalizacja: chorzów

Post » Pt sty 04, 2013 21:36 Re: Temat zamknięty

Zunia, dobrze to napisałaś. Nie każdy człowiek ma takie przebicie i potrafi walczyć jak my tutaj.
Napaść na dziewczynę spowodowała tylko to, że zniknęła i nic już nie możemy pomóc kotu.
Mleko się wylało i napaść na nią nic nie pomogła kotu.........
Chyba nie o to nam chodziło......?
Też nie wyobrażam sobie żeby kot przez tyle czasu i będąc w takim stanie nie dostał pomocy, ale to można było napisać później, jak dziewczyna zacznie walczyć o kota i jakoś okrzepnie na forum, a tak ..........zrobiłyście zadymą krzywdę, przede wszystkim, kotu :(
Wiatrusia [*] 27.09.2012 r. Kacperek [*] 02.12.2016 r.
Filemonek [*] 31.03.2017 r.

EVA2406

Avatar użytkownika
 
Posty: 7549
Od: Pt lip 27, 2007 13:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 04, 2013 22:54 Re: Temat zamknięty

EVA2406 pisze:Też nie wyobrażam sobie żeby kot przez tyle czasu i będąc w takim stanie nie dostał pomocy, ale to można było napisać później, jak dziewczyna zacznie walczyć o kota i jakoś okrzepnie na forum, a tak ..........zrobiłyście zadymą krzywdę, przede wszystkim, kotu :(


Ewa z całym szacunkiem do Ciebie,ale piszesz głupoty....co to znaczy:"mozna było napisać później"
ja nie poczuwam się do zrobienia kotu krzywdy,jedyna osoba jaka to zrobiła jest założycielka wątku.
Nigdzie nie przeczytałam"tak,zrobiłam źle,nie cofnę czasu-teraz postapiłabym inaczej- teraz chce to naprawić i potrzebuję pomocy..."tylko:"dzięki Ewa",albo inne pierdoły...co to ma wspólnego z dobrem kota?
Na pewno czyta watek,wiec jeśli podjęła działanie "dla dobra kota"mogłaby napisać...Jesli nie dajesz rady zajac się tym kotem napisz to ,na pewno znajdzie się KTOŚ kto pomoże Tobie,pokieruje.MÓJ WPIS POJAWIŁ SIĘ DLATEGO,ze sama mieszkam w małej miejscowości Ewa"to nie Warszawa",znam to dobrze,swiadomość bezradności w danym momencie,lecznice zamknięte-ale TYLE DNI :strach:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pt sty 04, 2013 23:10 Re: Temat zamknięty

Jestem oburzona napaścią na Bożenę.
Każdy pomaga jak może i potrafi.
NAJWAŻNIEJSZE, ŻE CHCE POMÓC.
Te napaści i awantury na tym forum już nie raz napawały mnie chęcią odejścia stąd na zawsze.
Sama jestem wciąż początkującą opiekunką kotów, wiem co się czuje gdy ma się dobre chęci a w zamian otrzymuje się krytykę i połajanki.
A Tobie Bożeno powiem, jeśli tu zajrzysz, żebyś się nie przejmowała, świat składa się z różnych ludzi. Niektórych trzeba omijać szerokim łukiem, a zadawać się z tymi życzliwymi.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bestol i 398 gości