Na moje oko wszystkie 4 to kocury.
Gruby właśnie odwalił manianę życia, mam nadzieję, że sąsiedzi się nie wku***wili. Szłam po puszkę dla grubego bo zanosiłam tylko dzieciakom (nie widziałam wcześniej burasów) wleciał za mną na klatkę nie skapnęłam się w sumie wcześniej jak wyszłam już z puszką z mieszkania buras wpadł w panikę, poleciał na górę i darł ryja (w sensie miauuuuuuuuuuuuuuuu ale na cały koci regulator) mówię shit już po 22 chryja będzie. Kiciam, mówię do niego a gdzie tam, zaczął skakać na okno, spanikowałam że się zwali ze schodów albo rozwali sobie głowę zeszłam niżej kiciam kiciam, wlazł pod drzwi mieszkania i miauczał, wyszła sąsiadka zaczęła też do niego gadać. W końcu podeszłam wzięłam za fraki i zniosłam na dół ale co się napociłam. Siłka w gratisie. Na szczęście Gruby krótko się stresuje bo zaraz pełnego relaksu doznał przy pełnej misce i znowu przyprowadził klona kolegę. Dzięki czemu uwidziałam pod ogonem (u obu panów patrzyłam bo ich czasem nie rozróżniam) dorodne jajka. Więc cała 4ka rodzaju męskiego.
Wykończą mnie kiedyś te burasy swoimi pomysłami
