emotionka pisze:Wczoraj od razu po pracy poszlismy do niej (ja i moj chlopak - razem sie opiekujemy koteczką). Wyglądała o niebo lepiej, niż przedwczoraj, chociaż lekarze mówią, że nie ma co się jeszcze tak cieszyć, bo wszystko może się wydarzyć, ale ruszała się, byłą przytomna, próbowała stawać (chociaż łapki pod nią drżały) i nawet piła wodę (bardzo łapczywie) - to chyba najlepszy znak - że pije wodę. Była jednak bardzo słaba i "daleka" - patrzyła szerokimi oczkami, ale nie wiem, gdzie patrzyłą i czy w ogole widziala... Przez całe popołudnie i wieczór trzymaliśmy ją na kolanach, żeby wiedziałą, ze przy niej jestesmy. Wygłaskaliśmy ją chyba za wszystkie czasyNajchętniej siedzielibysmy przy niej ciągle, zeby wiedziala, ze jestesmy tuz obok. Dzisiaj już wiem, ze wygląda jeszcze lepiej niż wczoraj, probuje chodzic, robi sie silniejsza. Dziiaj zbadają jej krew. Chodzi o to, zeby wyniki się nie pogarszały, żeby anemia zniknęła.
Chciałabym, zeby te wszystkie kciuki, które tak mocno trzymacie wszyscy, pomogły. Zresztą już chyba pomogły. Dziękuję
bravo Zuzia !!

trzeba wygonic ta paskudna anemie precz