OKI pisze:Zaczęłabym od zastanowienia się, jaki charakter ma Twoja kotka i jakiego kota jest w stanie zaakceptować.
Czy jest odważna, czy raczej strachliwa? Spokojna i zrównoważona czy nerwus i histeryk? Pieszczoch namolny czy tylko od czasu do czasu? Itd.
I jaki w związku z tym powinna mieć charakter druga kotka?
Dokladnie tak zrobilam, kiedy zaplanowalam dokocenie.
Pozwole sobie dolac ciutke optymizmu, bo u mnie dokocenie wyszlo spiewajaco.
Wzielam kota duzo mlodszego (wet okreslil Morgana na miedzy 8 a 10 lat), wychowanego w domu, zeby przestawianie Morgana na niewychodzenie bylo latwiejsze (jakbym miala walczyc z dwoma kotami bym chyba oszalala), wychowanego z innymi kotami, zeby nie byl nietowarzyskim jedynakiem.
Pierwszym kotem byl Morgan, kocur, ktory sie wprowadzil. Na poczatku myslalam ze to kot sasiadow (nawet mial obrozke), ktory tylko przychodzi sie wyspac na kanapie i pomiziac. Pozniej (duzo pozniej) doszlam do wniosku ze ktos go albo porzucil, albo mu umarl. Zostal wiec moim kotem, a co za tym idzie, kotem niewychodzacym. Z dnia na dzien taka zmiana odbila sie na jego zdrowiu, zaczal sikac, po dlugich badaniach zdiagnozowano u niego FIC. Postanowilam sie dokocic, bo widac bylo, ze mu brakuje kumpla. Morgan, kiedy byl kotem dochodzacym, dostawal becki od wszystkich kocurow. Najlepiej reagowal na koty mlode i kocieta. Najpierw szukalam mu kumpla w schronisku, ale w tym kraju dla kogos takiego jak ja, dostanie kota ze schroniska jest niemozliwe, albo prawie niemozliwe. Szukalam wiec po ogloszeniach, kotow niewychodzacych (tutaj, to jak szukanie igly w stogu siana). Znalazlam kotka rocznego, wychowanego w domu, z dwojka innych kotow. Umoowa byla taka, ze jesli by sie nie dogadywaly i lala sie krew, kot wraca do poprzedniego wlasciciela. Morgan byl zdziwiony, coz ja mu przynioslam, a nowy zaakceptowal go od pierwszej minuty. Zachecal Morgana do zabawy, gruchal i sie przymilal, niestety po pol godzinie musielismy zawiezc Morgana do szpitala (od rana byl wtedy niewyrazny) bo zaczal sikac z krwia. Po trzech dniach wrocil, przesiakniety zapachem szpitala. Nowy rzucil sie do wylizywania mu uszek, ale ze Morgan smierdzial szpitalem, to tez na niego syczal. Wygladalo to tak "lizu - lizu - phiiii, lizu - lizu - phiii" tak przez jakis tydzien. Po tygodniu przestal, a ja na szwajcarskim forum, juz miesiac po dokoceniu, moglam wrzucic filmik jak oba koty spia na biurku i sie wzajemnie pucuja.