

No ale pomimo codziennego odnawiania - nici! Żadnego sensownego odzewu! Chłopaki nadal siedzą u nas zamknięci w jednym pokoju - a ja mam z tego powodu coraz większego stresa i wyrzuty sumienia. Niestety próby połączenia ich z naszym stadem spaliły na panewce. Upodobali sobie naszego Murka jako ofiarę - i piorą go niemiłosiernie! Świetnie dogadują się obaj między sobą, bardzo lubią naszą Maltę (przypomnę, że to suka i w dodatku duża!), omijają z daleka Majorkę - ale widocznie w Murku wyczuli ciapę i futro leciało pod sufit

Murek bał się ich już panicznie i nie wychodził praktycznie z kotłowni - więc koledzy wrócili do swojego pokoju i kiblują tam sami w izolacji. A ja nie mam pojęcia, co dalej

Było pewne zainteresowanie adopcją samego Mikiego (pewnie dlatego, że bardziej rudy

Miki w międzyczasie został już dwukrotnie zaszczepiony, z wyjściowej wagi 2400 g doszliśmy już do 3260 g, Morti waży teraz 3900 g, ale załapał się w międzyczasie na steryd (dostał jakiegoś uczulenia), więc szczepienie niestety się odwleka. Dzisiaj za to zostali obaj zaczipowani.
To już miziaki na maksa - obaj tylko nie lubią za bardzo przetrzymywania na kolanach. Do tego widocznie muszą jeszcze dojrzeć

