Miałam dzisiaj wolna sobotę i wyszłam na miasto. Nigdy nie chodzę przez ten parking, ale zrobiłam sobie skrót po niemiecki płyn do płukania.
Na parkingu od razu wpadły mi w oko 2 koty - biało-czarny i czarny. Czarny odważniejszy szybko przyszedł i dał się pogłaskać. Obiecałam im winstony z rossmanna w drodze powrotnej.
Jak obiecałam, tak zrobiłam, ale tym razem szłam z innej strony i zobaczyłam kolejnego kota. Potem w krzakach zauważyłam kartoniki i miski, plus obcięte w pół 5-litrowe butelki z zamarzniętą wodą.
Jak tam chwilę stałam przyszła pani, która jak się okazało dokarmia te koty - jest ich 5 - 2 czarne, 2 czarno-białe i 1 bury.
Na pewno pojawiają się jeszcze jakieś 2 "obce".
Nie zaglądałam im pod sukienki - jeszcze nie ten etap znajomości

- ale po "twarzy" wyglądają mi na 4 kotki i 1 kocura.
Pani rozsądna i ucieszyła się jak zaproponowałam pomoc w kastracjach i sterylizacjach towarzystwa. Ona pomoże w łapaniu - koty reagują na jej wołanie, każdy ma swoje imię.
Łapanie zaczniemy po 13 lutym, jak wróci drugi wet z urlopu i będą moce przerobowe.
Dostaliśmy tak jak inne lecznice pismo z Urzędu Miasta Rybnika z prośbą o przedstawienie oferty cenowej na sterylizacje i kastracje z przetrzymaniem kotów oraz psów.
Generalnie miasto ma mało środków i nie wiadomo czy cokolwiek z tego wyniknie, czy po prostu powiedzą że próbowali (czyli wystosowali pisma o ofertę) ale jest za drogo i nie mają tyle kasy.
Wiadomo już że odstąpili od znakowania zwierząt.
Jak dla mnie powinni zacząć od tego że żadne zwierzę nie opuszcza schroniska płodne - no ale biorąc pod uwagę warunki w schronisku sterylizacje tam mogą być niebezpieczne dla psów/kotów.
Dlatego nie liczę na fundusze z miasta, tylko znowu na ludzi dobrej woli i Operację Zabieg.