Dzięki za wsparcie - noc nam minęła spokojnie, dzień też. Stres minął, emocje przygasły.
Kicia ma się dzisiaj zdecydowanie lepiej. Nie śpi cały czas, tylko szaleje, łazi za mną, wydziera się o kurczaka. Biegunka ustąpiła. No chyba że w chwilach gdy jednak spuszczam małą z oka biega gdzieś i ja nie wiem gdzie... Ale nic nie czuć... Myślę że raczej po prostu przeszło. Po tym leku tak natychmiast? No nie wiem, ale dobrze, że kotek się nie męczy.
Ona jest taka kochana jak nic jej nie dolega!
Jeszcze a'propos wczorajszej akcji - Piotrze, ja nawet chciałam polewać olejem, ale nam się skończył właśnie

No i jakby potem nasza księżniczka wyglądała!
Aleba, z tym wiadrem od mopa - kurczę, też bym nie wpadła na to... Biedny maleńtas. U mnie najgorsza akcja była taka, że wyjechałam na konferencję i moja mama zajmowała się Enterem i Penelopą - wpadała do nich raz dziennie. Któregoś dnia przyszła a w domu śmierdziało gazem - kot zeskakując z kuchenki odkręcił łapą kurek. Na szczęście było lato i okno otwarte, najmniejszy palnik i lekko odkręcone... Teraz wychodząc nawet do pracy tylko zakręcam zawór.