Jeśli tylko jutro nas przyjmie to będziemy się sprawdzać u wetka. Bo kichamy nadal, troszku nawet przez sen, plując w około siarczyście.
Oczywiście, że aklimatyzacja musi potrwać to wiem, już to przechodziliśmy nie raz. Tylko kota z kotem jeszcze nie.
Zabawy integracyjne staram się robić - po wybieganiu psiów i zamknięciu ich w sypialni, bo za bardzo chcą podejść i mała mocniej się burzy. Niech się najpierw z Brawurką zgodzi, albo jak warczenie jej przejdzie.
Próba zabawy wyszła tak, że Brawurka swoją zabawkę zabrała w zęby i poszła pod drzwi do psów. Najpierw była co prawda zaciekawiona, ale dla odmiany Genia-Gaja ją obwarczała jak dzika. Gdzie to to tyle warkotu mieści? A miauka bezgłośnie... Jak je głaszczę na raz, na maksymalnie wyciągniętych we dwie strony rękach, to Brawka i na mnie powarkuje - czego nigdy nie robiła. Jak przestaję dotykać Gajki to świergoli. Brawcie rozpieszczam, i psy rozpieszczam. I Ganiuchnę, bo przecież jej tak tu obco na razie. I tylko rąk mam za mało.

Jest to zdecydowanie wada konstrukcyjna.
Gaja nadal kupki nie robiła, może dlatego te gazy, nie wiem. Ale daje czadu nieźle. Zwłaszcza włażąc na mnie i ocierając się o szyję. Ale cóż można nie oddychać nosem
Jeść suchego nie chce. Za to drze się o mokrą karmę, która stoi na szafce, żeby nie była zimna. Jakby mogła to zjadłaby tyle, ile waży. Z tym darciem, to też tak bezgłośnie, ale z widoczną na pysiu irytacją "no nie widzisz, że tu z głodu konam!". Generalnie jednak mruczy nawet jak się tylko na nią zerknie. Dużo śpi przytulona do pluszowego misia, na kocyku, na ulubionym fotelu Brawci. Brawcia w odwecie zaanektowała na stałe budkę. W budce poza Brawcią mieści się tyłek jednej suni (tej mniejszej Gandzi). I to taka anty-Gajowa koalicja. A większa sunia (Zuzia) leży na podłodze i popiskuje do Gajki. Z braku laku miłość przelewa na Brawkę.
Na razie taki elaborat. Będę oczywiście pisała. Jeśli z wetem wyjdzie, to poślę sms z wynikiem wizyty.