Hanulka pisze:a może ktoś z okolicznych mieszkańców go przygarnął? chodziłaś po domach?
Dla mnie to jest chyba najbardziej prawdopodobna opcja. No umówmy się, chce w to wierzyć, że ma pełną miseczkę i ciepły, kochający dom. Nawet mi się śniło, ze stałam u kogoś pod domem, bo Stasiu siedział w domu na parapecie. Ale w sklepach, na bramie kościoła, na przystankach wywiesiłam ogłoszenia.
Nie wiem do jakiej odległości rozszerzać poszukiwania, bo po takim czasie może być wszędzie. Moja okolica to puste działki (często zalesione), staw i ogrodzone domy (starsze i nowsze) w większości z głośno szczekającymi psami. Tam gdzie mogłam, pukałam i rozmawiałam.
Są dwa wielorodzinne domy z komórkami (jeden ma na podwórku nawet kury

) ale tam mieszkańcy są uświadomieni i czujni a teren przeszukany.
Zniknął po prostu. Jeśli mam być szczera to wydaje mi się, że sam by się bardzo nie oddalił (koty trzymają się w zasięgu wzroku i na noc wracają), zaginął późnym wieczorem kiedy ruch samochodów jest minimalny. Ja już tracę zmysły od wymyślania scenariuszy.