Tymczasem złapana czwóreczka to, jeśli nie popełniłyśmy z Justynką pomyłki, same dziewczynki.
Marmurka jest najłagodniejsza, przy wyjmowaniu z kontenera tylko 2 razy zrobiła niezdecydowane
pchyyy robiąc przy tym spodkowate oczy. Położona na Justynowym brzuchu, pod polarkiem już po 5 minutach smacznie spała
Czarna z małą ilością białego to druga pod względem łagodności istotka. Ze strachu próbowała pod polarkiem wpełznąć pod Justynę. W końcu też poszła spać. Była im cudownie cieplutko, przytulnie, mogły si.ę wreszcie rozgrzać.
Najgroźniejsze wrażenie robiła buraska, która nie tylko prychała, ale też pluła jadem. Ale po chwili zorientowałam się, że jednocześnie strasznie strasznie szybko i intensywnie próbowała porozumieć się ze mną oczkami, mrygała i mrygała niesamowicie intensywnie, na potęgę i sprawdzała czy na pewno to widzę. Dalsze postępowanie i efekty takie same jak wyżej, tyle, że brzuch był mój.
Najtrudniejszym przypadkiem będzie droga czarna, z większą ilością białego, przepiękna. Tu zwracam uwagę DT na konieczność włożenia pracy w tego kociaka. To o tej karmicielka mówiła, że przy jedzeniu napada i leje inne i że jest agresywne w stosunku do rodzeństwa.
Ta prychała, pluła jadem i groźnie warczała. Prawie zjadła mi rękawiczkę. Przytulona i opatulona uciszyła się, ale gdy tylko próbowałam lekko odkryć, dotknąć, pogłaskać, to od razu się rzucała.
Zakładam, że skoro to są same dziewczyny, to ostatni może być kocurkiem, tym bardziej, że taki durny. Będę informować o przebiegu akcji.
Szkoda mi go, bo jednak ciepło nie jest, a stracił szansę dogrzania się w grupie.
Poproszę o kciuki za tonkaja.