Wczorajsze łowy obok domu Pani Krystyny okazały się fiaskiem.
Starszy kocur Wacuś za Ciny nie chciał współpracować, ugryzł PaniĄ Krysię i zwiał, młodszy bie chciał podejść.
Najmarniej 10kilowy Ziutek dał się złapać ale rozwalił transporter i też uciekł.
Pogryziona Pani Krysia dzis prosiła o chwilę wytchnienia (no ja myślę).
U innego naszego
podopiecznego Pana Roberta dziś odłowiłam jedną koteczkę, a druga którą trzeba wysterylizować nie chciała wejść do klatki

więc klatka została u Pana Roberta.
Odłowiona kicia to piękna marmurcia,

jutro rano będzie miała zabieg.
Błagam o DT dla dwóch ślicznych burych chłopaczków; mają ok 3 m-cy i kk, a na dworze coraz to zimniej...

Chłopaczki są nieco początkowo nieufne, ale wystarczy chwila i się miziają (to te plecakowe, Justyna, pamiętasz?)

Pan Robert dba o nie jak może, jeździ z nimi do wetki, ale do domu wziąć nie może. Szkoda maluchów...
A to odłowiona dziś kicia w pełnej krasie:

Za nią jeden z malców, większy. Tzn są z tego samego miotu, ale jeden jest większy, drugi mniejszy.