ewar pisze:Kociak jest u znajomych, wyprosiłam "gospodarza" o jeszcze jeden dzień dla małego
Zalbi, to Twoje słowa.
ale co w związku z tym? miałam to olać od razu i powiedzieć, żeby go wywiózł wcześniej bo mam to gdzieś?
chciałam pomóc. gdyby kociak został jeszcze jeden dzień, znalazłby dom - nie moja wina, że gość nie jest normalny. ja nie mam wpływu na decyzje innych. i nie będę tam jeździć i go oskarżać bo po prostu nie chcę sobie narobić problemów - a jakich, to już moja prywatna sprawa.
i nie, nie mam gdzieś tego co stanie się z kociakiem - ale nie będę jeździć po Mysłowicach sama w nocy bo pierwsze, że się boję a drugie, że nie znam Mysłowic. i niech będzie, że jestem potworem i samolubem, ale wolę siedzieć w nocy w domu niż bohatersko szukać kota bo się boję o siebie. i już. a w dzień nie mam czasu nic z tym zrobić bo po prostu nie mam czasu i tyle. mój wolny czas zaczyna się od około 21 godziny.
więc jeżeli macie na mnie naskakiwać to dajcie sobie spokój. ja już nic zrobić nie mogę. a czytać jaka to jestem zła i bez uczuć nie mam ochoty.
chcecie wiedzieć więcej? namówiłam nawet znajomego z Katowic, żeby jechać razem z nim do schroniska i żeby powiedział, że znalazł kociaka w katowicach - bo innego wyjścia nie widzieliśmy. ale nie zdążyliśmy. i teraz możecie pisać, że jestem też oszustką, bo przecież kot był z całkiem innego miasta i nie z ulicy...
edit:
napiszę jeszcze raz:
miejsce: Mysłowice, nowe blokowisko, już zamieszkałe
dokładniej: podejrzewam, że okolice Brzezinki - to tylko moje podejrzenia
znaki szczególne kociaka: kotek nie miał żadnej obróżki ani nic. jest taki jak na zdjęciach - czarny, w lekko brązowe (widoczne tylko w mocnym świetle) prążki, ma białe kudełki w uszkach.
nic więcej nie wiem.