Astana pisze: Mieszkanie mam od czterech a kota od trzech tygodni. Nie mamy prawie zadnych mebli, śpimy na podłodze ale najważniejsze że jest nasza Zojka, że my mamy ją, a ona nas, to w końcu ważniejsze niż nowa kanapa, co nie?
No pewnie
Ja zakocilam sie wbrew przekonaniu
Jak juz wspomnialam, Junior chcial. Dzieciak rodzenstwa nie ma, miesiacami prosi o kota, glupio odmowic...
Najpierw czytalam, wlos jezylam na teksty o ostrzeniu pazurkow i kuwetowych "wpadkach", i kupowalam wyprawke.
Za lodowka stanela kuweta...a mial tam stanac regal
Przy innej scianie stanely miski...a tez mialam wobec tej sciany plany piekne...
Ale ok, kochajaca matka Polka, zmusze sie, myslalam, jakos to bedzie...
I zaczelam wertowac ogloszenia, czyli zadzwonilam po kotka z pierwszego ogloszenia, jakie przeczytalam...
Bylo to rok temu, Sisiula miala wtedy 1,5 roku.
Wchodzimy do ludzi, uzbrojeni w transporter i kocie cukieraski, a ja uzbrojona rowniez w dusze na ramieniu
Pierwszy wyszedl do nas kot, ktory mial zostac u opiekuna - piekny, wielki jak pies, dostojny i w ogole.
A za nim co tam drepce...? Bosh, mala krowka z chinskimi slepkami...i prosto do mnie!
Duma mnie taka naszla, a jeszcze dziecina prosto w oczy mi spojrzala tym swoim zezolkiem, a potem samorzutnie weszla do transportera, i bylam kupiona na miejscu
Przyjechalismy do domu, Sisiule na salony wypuszczamy, a kolezanka Sissi jakby od zawsze tu rezydowala: sprawdzila, co w miskach piszczy, kuwetke odwiedzila, i smyk na kanape, na moj koc
Junior caly w nerwach, co to bedzie, bo kota matczyne "swiete" rzeczy rusza, a ja Mu szeptem odpowiadam, ze ma byc cicho, bo dziecina spac chyba chce
Nastepnego dnia kota zwiedza, a my za nia, kota do kuwety, a my za nia, itd itd...
Sisiulka na poczatku miziac specjalnie sie nie dala, ale przysiegam, ze zapalala do mnie miloscia straszna i odwzajemniona od dnia 1
Grzeczniutka jak perelka, na raczkach lubila byc noszona, no corunia moja
Junior brwi wznosil, ale nic nie mowil.
Tak sie rozochocilam, ze po miesiacu pojechalam przez pol kraju po Toto - tez milosc od pierwszego wejrzenia.
Beda dwa grzeczne kotki, i bedzie cacy, tak sobie kombinowalam.
A Toto, facet z temperamentem, i na dodatek po przejsciach, pokazal nam, ze kot niejedno ma oblicze
Zaczela sie demolka, drapanie mebli, dzikie gonitwy...i marzenie o dwu statuetkach na kanapie poplynelo w sina dal...
Ale wtedy bylam juz zakocona na amen, i gdyby mi kto powiedzial jedno zle slowo o dzieciaczkach moich niesfornych, to bym ogniem zionela
Plakalam strasznie, kiedy sie docieraly, bo dosyc to bylo brutalne.
Ale w koncu dogadaly sie, i teraz tluka sie w normie
A w ogole Toto jest kotem Juniora - cala dusza, i cialem swym rozlozystym
