KU PRZESTRODZE!!! Nabici w kota!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto mar 29, 2011 23:39 Re: KU PRZESTRODZE!!! Nabici w kota!!!

A już miałem ( pomimo korespondencji na PW z rebellia1, która raczej odradzała) kupić kotkę:). A tu nie ma opcji kup teraz. Się wycwanili. Jest normalna licytacja. Więc ja licytuję pierwszy, licząc na to, że jakiś dobry dom dla kotki, akceptowalny przez chimeryczną pańcię mnie przebije.
Krzysiekbolo
 

Post » Śro mar 30, 2011 0:40 Re: KU PRZESTRODZE!!! Nabici w kota!!!

rebellia1 pisze:Tak - ta Pani mi to powiedziała. Ja tam jej wierzę. Tylko na dobrą sprawę - nie ma domu, gdzie nic się nie przytrafi. Może się urodzić dziecko i mieć alergię, właściciel może "zemrzeć", są setki możliwości. I tyle. Nie wiem co było przyczyną nie wydania mi kota - dziecko, mieszkanie czy coś jeszcze. Nie dostałam jednego argumentu, tylko plątaninę. Nie odmawiam im tego prawa. Ale forma w jakiej to załatwili jest żenująca. I nie jesteśmy pierwsi,to też o czymś świadczy.

Być może oni wierzą, że rodowodowy kot to raz dwa znajdzie dom. Może ta kotka ma taką super psychikę, że w ogóle nie odczuje... a może w rozpaczy zasika u nowych ludzi dywan i co? Też mogą ją wykopsać. Mam doświadczenie jakieś w tym temacie i wiem, że szansą są ludzie również z doświadczeniem. Nie pierwsi lepsi, nie Ci z domem, bez dzieci itp. Tylko tacy, co się znają na kociej psychice. Bo to nie jest młody kotek i dla niego będzie to szokiem.

Nie oceniam też puszczania kota wolno. Załóżmy nawet, że kotka zna tamten teren i nic jej się nigdy nie przydarzyło. Dom wychodzący w nowym miejscu, to kolejne zagrożenie. Moje mieszkanie pani określiła jako więzienie. Ja uważam, że wyprowadzany (jeśli to lubi) na smyczy kot więźniem nie jest. Nie chciałabym w dobie ogromnej motoryzacji znaleźć rozjechanego pod domem kilkuletniego pupilka. Są domy na wsiach, przy nie uczęszczanych drogach, koty żyją tam wolno latami. Ale to inna bajka niż rasowy kot nawet w willi z ogródkiem.

To moje zdanie o kotach. Prywatne. Widocznie nie pasujące. OK. Mój dom to nie ich zdaniem super dom. OK. Ale dlatego rozmawiam, dlatego pytam, aby nie jechać po nic. Nie klikałam kup teraz i potem dzwoniłam. Dzwoniłam najpierw.


z maila hodowcy wynika,że właścicielom nie spodobało się to jak kota traktuje Twoje dziecko i nie chcieli żeby kotka była na to narażona po przeprowadzce.
ObrazekObrazekObrazek

Koszmaria

Avatar użytkownika
 
Posty: 6233
Od: Pon lut 04, 2008 1:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro mar 30, 2011 6:51 Re: KU PRZESTRODZE!!! Nabici w kota!!!

Bez komentarza!
Kompletna bzdura. Wręcz jest to dla mnie obraźliwe, tyle bym powiedziała! Daniel podszedł do kota i go pogłaskał. Tak to jest złe traktowanie! A przepraszam - zaśmiał się, jak go zobaczył. Jeden raz podszedł i jeden raz dotknął kota. Jak każde normalne dziecko się cieszył. Od niemowlaka jest wychowany w domu z kotem i wie, jak go traktować. Zresztą nie muszę się tłumaczyć. :evil:

Poza tym przepraszam, jak już wchodziliśmy do domu i kota nie było to Pani miała wielkie "ale" i powiedziała, że się pokłóciła z mężem, że kota wydaje się do mieszkania. To niby wtedy mój syn go jakoś źle potraktował? Lepiej, żeby mój mąż tego nie czytał, bo był ze mną i krew go zaleje.
To są wymówki osoby, która moim zdaniem wcale taka gotowa nie jest na oddanie kota lub nie wie czego chce. :evil:

Zresztą Jessi74 i Natasza25 były u mnie w domu z kotem i widziały, jak Daniel się odnosi do zwierząt. 8) Nie one jedne.

Aż się trzęsę z nerwów. KŁAMSTWO KŁAMSTWO I JESZCZE RAZ KŁAMSTWO!!!!

Wiem, że to odwet tych Państwa za negatyw. Wiem. Przykre. Ja wiem, że hodowla zna tych Państwa, a mnie nie. Dlatego zapewne wierzy im we wszystko. A ja jestem złośliwa pieniaczka, która chciała maskotkę dla dziecka. :evil: Bardzo, ale to bardzo mi przykro. Jak tak mają wyglądać adopcje kotów rodowodowych, to ja się wypisuję z czegoś takiego.

rebellia1

 
Posty: 668
Od: Sob wrz 09, 2006 20:10
Lokalizacja: zDolny Śląsk

Post » Śro mar 30, 2011 7:01 Re: KU PRZESTRODZE!!! Nabici w kota!!!

nie osądzam nikogo.
kota mi szkoda,nie ludzi.
że się tak powtórzę.
ObrazekObrazekObrazek

Koszmaria

Avatar użytkownika
 
Posty: 6233
Od: Pon lut 04, 2008 1:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro mar 30, 2011 7:10 Re: KU PRZESTRODZE!!! Nabici w kota!!!

Ja się osądów nie boję, bo nic złego nie zrobiłam. Płacę za naiwność i wiarę w ludzi. Tyle z mojej strony. Dla mnie w tej chwili to z takim podejściem do mnie, jako osoby, z kłamstwami, a ja się kłamstwem brzydzę i nie kłamię to koniec tematu.

Nie mam więcej pytań.

rebellia1

 
Posty: 668
Od: Sob wrz 09, 2006 20:10
Lokalizacja: zDolny Śląsk

Post » Śro mar 30, 2011 9:11 Re: KU PRZESTRODZE!!! Nabici w kota!!!

Poprosiłem Państwo o ustosunkowanie się do zarzutów.
Oto odpowiedź:

"Panie Krzysiekbolo proszę sobie nie robic żartów z aukcji. A nóż
nikt inny nie zalicytuje żeby Pana przebić i co wtedy ?
Zna Pan historię tylko z jednej strony i już ma Pan wyrobiona opinię ?


Dla Pańskiej informacji - hodowca nam odradził tych państwa.

Mogę dostać sto negatywów, mogą mi zawiesić konto. W tym wypadku los
żywego zwierzęcia jest ważniejszy."
Krzysiekbolo
 

Post » Śro mar 30, 2011 9:34 Re: KU PRZESTRODZE!!! Nabici w kota!!!

Krzysiekbolo pisze:Poprosiłem Państwo o ustosunkowanie się do zarzutów.
Oto odpowiedź:

"Panie Krzysiekbolo proszę sobie nie robic żartów z aukcji. A nóż
nikt inny nie zalicytuje żeby Pana przebić i co wtedy ?
Zna Pan historię tylko z jednej strony i już ma Pan wyrobiona opinię ?


Dla Pańskiej informacji - hodowca nam odradził tych państwa.

Mogę dostać sto negatywów, mogą mi zawiesić konto. W tym wypadku los
żywego zwierzęcia jest ważniejszy."



Czemu nie poproszą jakiejś fundacji o pomoc, oni robią wywiad w przyszłym domu, znają się na tym , a wystawianie kota na allegro to moim zdaniem jakaś paranoja - przecież można ściemniać, że się nie ma dzieci i mieszka na pustkowiu w domu z ogródkiem. A skandalem jest ta historia w sktócie przeze mnie widziana w ten sposób: oni:"przyjedź pani po kota", a potem "spadaj, nie oddamy naszej niuni". Piękna wycieczka, nie ma co. Robią sobie jaja z ludzi.

A to hasło "A nóż nikt inny nie zalicytuje żeby Pana przebić i co wtedy ?" to co ma znaczyć? Że wydadzą kota osobie,która wygra licytację? Przecież dla nich kup teraz nic nie znaczy, wiec dlaczego przejmują się licytacją Krzysiekbolo. To już kompletnie nie ma sensu.
Ostatnio edytowano Śro mar 30, 2011 11:05 przez dzikafretka, łącznie edytowano 2 razy
‎"Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenianego
- zasługuje w ogóle na miano domu?" M.Twain

dzikafretka

 
Posty: 1881
Od: Pt lut 11, 2011 14:35
Lokalizacja: koło BB

Post » Śro mar 30, 2011 10:07 Re: KU PRZESTRODZE!!! Nabici w kota!!!

nie wiesz,to się nie wypowiadaj,prywatnej korespondencji na pewno na forum publicznym nie będę pokazywać,dla osób zainteresowanych zapraszam do kontaktu z samą hodowlą.


przepraszam Koszmaria, ale z twojego postu zrozumiałam, że hodowla, która kotkę niegdyś sprzedała Państwu od allegro ograniczyła się do zdania "życzę, żeby właściciele znaleźli jej kochający dom..."
skoro jednak była jakaś grubsza korespondencja i hodowca sie przejął losem swojej byłej podopiecznej, to cofam, to co powiedziałam

margoth82

 
Posty: 1409
Od: Pon lut 15, 2010 21:10

Post » Śro mar 30, 2011 10:26 Re: KU PRZESTRODZE!!! Nabici w kota!!!

Ależ Krzyśku, mówiłam - nie warto dyskutować. Nie ma widać z kim.

Niektórzy się dziwią dlaczego to zaufanie takie ważne. Otóż ważne. W 2007 roku szukano transportu dla wyrwanego z koszmarnych warunków collie. Transport był dość daleki, a sprawie patronowała Fundacja dr Lucy. Pojechaliśmy z wieczorem z Wrocławia do Buku, gdzie odebraliśmy w ciemno pieniądze fundacyjne oraz kosmetyki od tej Fundacji od świetnej dziewczyny Iwony. Potem pojechaliśmy do Gdyni, gdzie czekał na nas collie w hoteliku pewnego szkoleniowca, który mógł owego biednego psa chwilę przechować. Przekazaliśmy paczkę, zabraliśmy psa i zawieźliśmy do Wołomina do DS. Po powrocie do Wrocławia rozliczyliśmy się listownie z Fundacją. Gdyby zawiódł jeden ludzki element, wszystko wzięłoby w łeb: albo Iwonka, albo Fundacja, albo szkoleniowiec, DS albo my. Pokrzywdzony byłby wyłącznie pies.

Jeśli hodowla nas odradza, niech nas odradza. Ja się nie przejmuję. Mam wielu wspaniałych przyjaciół i znajomych w tym środowisku. Wsparli mnie przy przyjmowaniu Feli, wspierają radami i teraz. To grupa miłośników BRI, ale i hodowców. Gdybym kłamała, nikt nigdy by mi z Felą nie pomógł. A tak mam czyste sumienie i już. :)

rebellia1

 
Posty: 668
Od: Sob wrz 09, 2006 20:10
Lokalizacja: zDolny Śląsk

Post » Śro mar 30, 2011 10:48 Re: KU PRZESTRODZE!!! Nabici w kota!!!

rebelia1....państwo są nie w porządku wyłącznie z tego powodu, że narazili Cie na koszta podróży, oraz stratę czasu. I w tym zakresie powinni się postarać dojść z Tobą do porozumienia.

Co do wydania kota, uważam, że osoba szukająca kotu domu, ma prawo kota nie wydać po osobistym poznaniu przyszłego opiekuna.
Wybacz, to są niuanse, czasem trudne do sformułowania, ogólnie, przeczucie, intuicja, ktoś się "nie spodobał". Nawet nie trzeba mieć konkretnych zarzutów.
I nie wszystko da się o przyszłym opiekunie dowiedzieć z wcześniejszych maili albo rozmów. Dopiero przy osobistym spotkaniu może się okazać, że wewnętrzny głos powie "nie dawaj". (no i oczywiście można w ten sposób nie dać kota do świetnego domu...ale nigdy nie da sie z góry przewidzieć jaki ten dom będzie, dlatego warto się kierować tym wewnętrznym głosem)

Co do kup teraz i w ogóle sprzedaży przez allegro (pomijając, wolno czy nie wolno i komu wolno), a cóż takiego allegro może zrobić temu sprzedającemu? konto mu zawiesi? no i co z tego? a niech sobie zawiesza.
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Kazia

 
Posty: 14030
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro mar 30, 2011 11:07 Re: KU PRZESTRODZE!!! Nabici w kota!!!

Może im się twoja spódnica albo fryzura nie spodobała :twisted:

Biedny kot, w wieku 7 lat z domu wykopywany. I nawet kocyka nie będzie mógł ze sobą zabrać, jeśli przyszły właściciel nie zapłaci półtorej stówy... (ale co to? widzę, że usunęli tekst o akcesoriach dla kota z opisu aukcji :? )
‎"Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenianego
- zasługuje w ogóle na miano domu?" M.Twain

dzikafretka

 
Posty: 1881
Od: Pt lut 11, 2011 14:35
Lokalizacja: koło BB

Post » Śro mar 30, 2011 11:23 Re: KU PRZESTRODZE!!! Nabici w kota!!!

Kaziu - tak zgadzam się z Tobą w 100%. Podkreślam to po 100 razy - nie mam żalu o nie wydanie kota, ale o formę, o to, że zostałam potraktowana jak idiotka. Ja tym wątkiem chcę tylko przestrzec - że jak ktoś będzie tam jechał to niech 100 razy przemyśli, albo niech jedzie z bliska. Nie będzie czuł się tak rozczarowany jak ja. I tyle. Bo wcześniejszy kontakt telefoniczny jest moim zdaniem w tym wypadku nieporozumieniem.

I tylko tyle. Reszta jest ich prywatną sprawą.

rebellia1

 
Posty: 668
Od: Sob wrz 09, 2006 20:10
Lokalizacja: zDolny Śląsk

Post » Śro mar 30, 2011 20:08 Re: KU PRZESTRODZE!!! Nabici w kota!!!

Fajne foty.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw mar 31, 2011 10:26 Re: KU PRZESTRODZE!!! Nabici w kota!!!

Czytam i nie mogę uwierzyc, jak łatwo można kogoś osądzac na podstawie jednej niekoniecznie wiarygodnej opnii.
Ja nie będę wdawac się w dyspóty, bo myślę, że to nie ma najmniejszego sensu.
Napiszę tylko z czystej przyzwoitości, dlaczego ten kotek nadal czeka na nowych właścicieli. Ufam, że są ludzie, którym los zwierząt nie jest obojętny.

Najpierw jednak zacytuję nieprawdziwe, czy też niespójne informacje zamieszczone w postach rebellii 1

Po pierwsze:

"W 2006 roku adoptowałam 5 letnią rodowodową kotkę brytyjską"

- podobno nie z rodowodem, ale rzeczywiście oprócz kłamstwa nic nie wnosi do meritum sprawy.


Po drugie:

"Powiedziałam, że miałam już taką kotkę, mam doświadczenie z brytyjczykami (każdy wie, jakim wstrząsem jest aklimatyzacja kota do nowych warunków, a BRI są wrażliwe), że mieszkam w bloku czy to kotu będzie odpowiadać. Oczywiście tak."


Mąż odpowiedział wówczas, że może byc problem, bo kotek nauczony jest do częstego wychodzenia na podwórko. Nie było też deklaracji żadnej ze stron, ani rebellia1 nie określiła w żaden sposób, że zabierze kota na pewno, ani nie padły zapewnienia z naszej strony, że go oddamy, choc rzeczywiście wszystko zmierzało w dobrą stronę.



Po trzecie:


"Zapakowałam siebie, męża, syna i nie bacząc na deszcz pojechaliśmy. Na miejscu okazało się, że jednak żona tego pana kota nie ma zamiaru oddać. Zaczęła gadać, że się pokłóciła z mężem na ten temat."


Rzeczywiście doszło do nieporozumienia, ale nie kłótni w kwestii oddania kotki do bloku. Przyzwyczajenie to druga natura, a kot nie jest winny, że doszłodo problemów zdrowotnych w naszym domu. Jesteśmy jej winni zneleźc dom o podobnych warunkach. Mimo to nadal wszystko szło w dobrym kierunku.


Po czwarte:


"No i ta kotka czuje wolność, ba nawet uciekła raz i zaszła w ciążę. I jak ja mogę teraz pozbawić jej wolności (smycz)."


Nie uciekła w sensie uciekła, bo była źle traktowana czy z jakiegoś innego niejasnego powodu. Wybiegła przez otwarty balkon, bo nie chciała byc kotem stricte domowym - a taki był nasz zamysł w momencie kupna. Ona chciała
byc wolna, a my musieliśmy to w końcu uszanowac. W okolicy jest mnóstwo kotów, skutkiem czego była ciąża.


Po piąte:


"Przejechałam w jeden dzień prawie 400km, a właściciele nie poczuwali się do czegoś więcej niż przepraszam. Poza tym, że koniecznie pani chciała wcisnąć nam dla dziecka stare kasety VHS, że niby rekompensata. Żenujące."


Może rzeczywiście zamiast przepraszam razy trzy powinnam zaproponowac pieniądze, albo jedno i drugie, ale rzeczywiście nie przyszło mi na myśl, bo sama pewnie bym ich nie wzięła.
Jako rekompensatę zaproponowałam kolorowe prawie nowe książki dla dziecka, było ich całe pudło, były tam też płyty DVD z współczesnymi bajkami dla dzieci, okazało się, że było tam kilka dosłownie kaset VHS, które moje dzieci lubiły oglądac.
Rzeczy były przygotowane do wydania dla młodszych dzieci, jako, że moje wyrosły z już z bajek. Może dla kogoś żenujące, ale ja w odruchu tak właśnie się zachowałam. Widziałam nawet pewne
zainteresowanie dopóki nie okazało się, że są takż kasety VHS. To także daje do myślenia.



Po szóste:


"Pani powiedziała, że jej syn po 4 latach nagle dostał na kota alergii, bo BRI często uczulają i że walczą od 2 lat bez skutku. Nie jestem lekarzem, nie weryfikuję i tak naprawdę nie obchodzi mnie to.
W ciąży też mi doradzano usunięcie Feli, podobnie po urodzeniu syna. Uwaga - nadal żyjemy."



Rzeczywiście, nie jest Pani lekarzem. I szkoda, że zdrowie dzieci jest Pani obojętne.



Po siódme:


"Nawet zapytałam tego pana czy ma może odsprzedać akcesoria (Fela nie miała nic swojego, dziś wiem, jakie to ważne by kot coś swojego z poprzedniego domu miał). Nie było problemu, powiedział, że się dogadamy."

po kilku postach


"Państwo ponownie wystawili kotkę. Tym razem można dokupić akcesoria. Czyli jak potencjalny kupiec nie dokupi, kotka idzie na nowe bez swojego posłanka. W głowie się nie mieści, żeby na tym biznes robić...
Taka wyprawka powinna iść z kotką, przecież to są jej rzeczy od 7 lat."



Wcześniej chciała Pani odkupic akcesoria, sama zaproponowała, czyżby potem zmieniła zdanie?



Po ósme:


"Poza tym pani przyznała, że już byli ludzie po tego kota, małżeństwo ok 40 letnie i dzieci płakały i też nie oddała. Przecież to niedorzeczne!!! Jak nie chce oddać kota, to niech nie robi ogłoszeń, niech szanuje czas i pieniądze poważnych ludzi."


Nikt wczesniej nie był po kota, ale wśród znajomych naszych znajomych znalazło się małżeństwo chętne wziąc kotkę, moje dzieci poprosiły jednak, żeby kot został jeszcze przez okres świąt bożonarodzeniowych.
Okazało się potem, że dorosłe dzieci tego małżeństwa sprawili prezent i kupili im małego kotka pod choinkę. Ogłoszenie wówczas nie było nigdzie zamieszczane.


Po co KŁAMAC SKORO TAK BARDZO BRZYDZI SIĘ PANI KŁAMSTWEM!



Po dziewiąte:


"Od czasu naszego powrotu, prócz tej śmiesznej odpowiedzi na negatyw, nikt nie miał odwagi zadzwonić czy napisać maila, że faktycznie czują, że wypada się dogadać w tej kwestii. Czyli dla nich sprawy nie ma."


Jaki sens dzwonic czy rozmawiac skoro Pani nie była w najmniejszym stopniu na jakiekolwiek porozumienia otwarta! Wyparowała Pani z domu jakby zrobiono OGROMNĄ krzywdę, a nie było to nawet w najmniejszym stopniu naszą intencją.
I mogłabym tu jeszcze wiele napisac. Nie o to jednak chodzi.





Doszło do nieporozumienia, nie codziennie oddajemy kota, nie mamy żadnego doświadczenia prócz intuicji, a ta, jak się okazuje nie zawiodła.

Pierwszym powodem było mieszkanie w bloku, a drugim zbyt małe dziecko, nadal jednak byłam otwarta na ewentualne jakieś zapewnienia ze strony zainteresowanych co do opieki nad kotem. Jednak rebellia1 prawie wpadła w furię...

Teraz może napiszę dlaczego tak bardzo dla mnie istotny jest powód drugi, bo o pierwszym już co nieco wspomniałam i kto ma kota wychodzącego samodzielnie na podwórko zrozumie.
Kiedy kupowaliśmy kotka nikt nie zakładał, że wystąpi u dziecka alergia, bo w rodzinie nikt z nas nie cierpiał na tego typu
dolegliwości. Hodowca posiadał wiedzę i pytał kilkakrotnie czy nie występuje w domu w/w przypadłośc, ba, zapewnił, że gdyby pojawiła się alergia do roku, a może do pół roku (dokładnie nie pamiętam), zabierze kotkę z powrotem i nawet zwróci należnośc. Możliwe, że alergia nasilała się z czasem, ale długo nie było, prócz częstych zachorowań jak to u dzieci, poważnych objawów. Od dwóch lat jest źle, a w tym roku b. źle, stąd desperacja w postaci allegro i nie do końca przemyślane postępowanie.
Miłośc naszych dzieci do kotka jest tak wielka jak alergia. Dzieciom najtrudniej pogodzic się z utratą ukochanej kotki. Wyczerpaliśmy możliwości wśród znajomych, prawie wszędzie są dzieci, stąd obawy o ich zdrowie a przy tym o los kota.
My popełniliśmy błąd, teraz niczemu winny kotek MUSI zmienic dom i mam nadzieję, że trafi do dobrych ludzi, bo naprawdę na to zasługuje.Tak jak napisałam wczesniej nie mamy żadnego doświadczenia w poszukiwaniu jej domu, ale jestem winna znaleźc taki, w którym nie będzie na "dzień dobry", jakichkolwiek zagrożeń co do jej dalszego losu.


Jest mi przykro, że tak to wszystko wyszło. Wyraziłam to. Zapewniam, iż nikt tego nie zaplanował ani nie przewidział. Mieszkanie w bloku nie było tym najistotniejszym problemem.
Z każdą chwilą coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu,iż podjęłam słuszną decyzję nie oddając kotki rebellii1. Pomijam już zasadniczy powód jakim jest zdrowie dziecka, a tym samym dalszy los kotki.

antyrebelia

 
Posty: 2
Od: Śro mar 30, 2011 21:03

Post » Czw mar 31, 2011 10:38 Re: KU PRZESTRODZE!!! Nabici w kota!!!

antyrebelia pisze:Czytam i nie mogę uwierzyc, jak łatwo można kogoś osądzac na podstawie jednej niekoniecznie wiarygodnej opnii.
Ja nie będę wdawac się w dyspóty, bo myślę, że to nie ma najmniejszego sensu.
Napiszę tylko z czystej przyzwoitości, dlaczego ten kotek nadal czeka na nowych właścicieli. Ufam, że są ludzie, którym los zwierząt nie jest obojętny.

Najpierw jednak zacytuję nieprawdziwe, czy też niespójne informacje zamieszczone w postach rebellii 1

Po pierwsze:

"W 2006 roku adoptowałam 5 letnią rodowodową kotkę brytyjską"

- podobno nie z rodowodem, ale rzeczywiście oprócz kłamstwa nic nie wnosi do meritum sprawy.


Po drugie:

"Powiedziałam, że miałam już taką kotkę, mam doświadczenie z brytyjczykami (każdy wie, jakim wstrząsem jest aklimatyzacja kota do nowych warunków, a BRI są wrażliwe), że mieszkam w bloku czy to kotu będzie odpowiadać. Oczywiście tak."


Mąż odpowiedział wówczas, że może byc problem, bo kotek nauczony jest do częstego wychodzenia na podwórko. Nie było też deklaracji żadnej ze stron, ani rebellia1 nie określiła w żaden sposób, że zabierze kota na pewno, ani nie padły zapewnienia z naszej strony, że go oddamy, choc rzeczywiście wszystko zmierzało w dobrą stronę.



Po trzecie:


"Zapakowałam siebie, męża, syna i nie bacząc na deszcz pojechaliśmy. Na miejscu okazało się, że jednak żona tego pana kota nie ma zamiaru oddać. Zaczęła gadać, że się pokłóciła z mężem na ten temat."


Rzeczywiście doszło do nieporozumienia, ale nie kłótni w kwestii oddania kotki do bloku. Przyzwyczajenie to druga natura, a kot nie jest winny, że doszłodo problemów zdrowotnych w naszym domu. Jesteśmy jej winni zneleźc dom o podobnych warunkach. Mimo to nadal wszystko szło w dobrym kierunku.


Po czwarte:


"No i ta kotka czuje wolność, ba nawet uciekła raz i zaszła w ciążę. I jak ja mogę teraz pozbawić jej wolności (smycz)."


Nie uciekła w sensie uciekła, bo była źle traktowana czy z jakiegoś innego niejasnego powodu. Wybiegła przez otwarty balkon, bo nie chciała byc kotem stricte domowym - a taki był nasz zamysł w momencie kupna. Ona chciała
byc wolna, a my musieliśmy to w końcu uszanowac. W okolicy jest mnóstwo kotów, skutkiem czego była ciąża.


Po piąte:


"Przejechałam w jeden dzień prawie 400km, a właściciele nie poczuwali się do czegoś więcej niż przepraszam. Poza tym, że koniecznie pani chciała wcisnąć nam dla dziecka stare kasety VHS, że niby rekompensata. Żenujące."


Może rzeczywiście zamiast przepraszam razy trzy powinnam zaproponowac pieniądze, albo jedno i drugie, ale rzeczywiście nie przyszło mi na myśl, bo sama pewnie bym ich nie wzięła.
Jako rekompensatę zaproponowałam kolorowe prawie nowe książki dla dziecka, było ich całe pudło, były tam też płyty DVD z współczesnymi bajkami dla dzieci, okazało się, że było tam kilka dosłownie kaset VHS, które moje dzieci lubiły oglądac.
Rzeczy były przygotowane do wydania dla młodszych dzieci, jako, że moje wyrosły z już z bajek. Może dla kogoś żenujące, ale ja w odruchu tak właśnie się zachowałam. Widziałam nawet pewne
zainteresowanie dopóki nie okazało się, że są takż kasety VHS. To także daje do myślenia.



Po szóste:


"Pani powiedziała, że jej syn po 4 latach nagle dostał na kota alergii, bo BRI często uczulają i że walczą od 2 lat bez skutku. Nie jestem lekarzem, nie weryfikuję i tak naprawdę nie obchodzi mnie to.
W ciąży też mi doradzano usunięcie Feli, podobnie po urodzeniu syna. Uwaga - nadal żyjemy."



Rzeczywiście, nie jest Pani lekarzem. I szkoda, że zdrowie dzieci jest Pani obojętne.



Po siódme:


"Nawet zapytałam tego pana czy ma może odsprzedać akcesoria (Fela nie miała nic swojego, dziś wiem, jakie to ważne by kot coś swojego z poprzedniego domu miał). Nie było problemu, powiedział, że się dogadamy."

po kilku postach


"Państwo ponownie wystawili kotkę. Tym razem można dokupić akcesoria. Czyli jak potencjalny kupiec nie dokupi, kotka idzie na nowe bez swojego posłanka. W głowie się nie mieści, żeby na tym biznes robić...
Taka wyprawka powinna iść z kotką, przecież to są jej rzeczy od 7 lat."



Wcześniej chciała Pani odkupic akcesoria, sama zaproponowała, czyżby potem zmieniła zdanie?



Po ósme:


"Poza tym pani przyznała, że już byli ludzie po tego kota, małżeństwo ok 40 letnie i dzieci płakały i też nie oddała. Przecież to niedorzeczne!!! Jak nie chce oddać kota, to niech nie robi ogłoszeń, niech szanuje czas i pieniądze poważnych ludzi."


Nikt wczesniej nie był po kota, ale wśród znajomych naszych znajomych znalazło się małżeństwo chętne wziąc kotkę, moje dzieci poprosiły jednak, żeby kot został jeszcze przez okres świąt bożonarodzeniowych.
Okazało się potem, że dorosłe dzieci tego małżeństwa sprawili prezent i kupili im małego kotka pod choinkę. Ogłoszenie wówczas nie było nigdzie zamieszczane.


Po co KŁAMAC SKORO TAK BARDZO BRZYDZI SIĘ PANI KŁAMSTWEM!



Po dziewiąte:


"Od czasu naszego powrotu, prócz tej śmiesznej odpowiedzi na negatyw, nikt nie miał odwagi zadzwonić czy napisać maila, że faktycznie czują, że wypada się dogadać w tej kwestii. Czyli dla nich sprawy nie ma."


Jaki sens dzwonic czy rozmawiac skoro Pani nie była w najmniejszym stopniu na jakiekolwiek porozumienia otwarta! Wyparowała Pani z domu jakby zrobiono OGROMNĄ krzywdę, a nie było to nawet w najmniejszym stopniu naszą intencją.
I mogłabym tu jeszcze wiele napisac. Nie o to jednak chodzi.





Doszło do nieporozumienia, nie codziennie oddajemy kota, nie mamy żadnego doświadczenia prócz intuicji, a ta, jak się okazuje nie zawiodła.

Pierwszym powodem było mieszkanie w bloku, a drugim zbyt małe dziecko, nadal jednak byłam otwarta na ewentualne jakieś zapewnienia ze strony zainteresowanych co do opieki nad kotem. Jednak rebellia1 prawie wpadła w furię...

Teraz może napiszę dlaczego tak bardzo dla mnie istotny jest powód drugi, bo o pierwszym już co nieco wspomniałam i kto ma kota wychodzącego samodzielnie na podwórko zrozumie.
Kiedy kupowaliśmy kotka nikt nie zakładał, że wystąpi u dziecka alergia, bo w rodzinie nikt z nas nie cierpiał na tego typu
dolegliwości. Hodowca posiadał wiedzę i pytał kilkakrotnie czy nie występuje w domu w/w przypadłośc, ba, zapewnił, że gdyby pojawiła się alergia do roku, a może do pół roku (dokładnie nie pamiętam), zabierze kotkę z powrotem i nawet zwróci należnośc. Możliwe, że alergia nasilała się z czasem, ale długo nie było, prócz częstych zachorowań jak to u dzieci, poważnych objawów. Od dwóch lat jest źle, a w tym roku b. źle, stąd desperacja w postaci allegro i nie do końca przemyślane postępowanie.
Miłośc naszych dzieci do kotka jest tak wielka jak alergia. Dzieciom najtrudniej pogodzic się z utratą ukochanej kotki. Wyczerpaliśmy możliwości wśród znajomych, prawie wszędzie są dzieci, stąd obawy o ich zdrowie a przy tym o los kota.
My popełniliśmy błąd, teraz niczemu winny kotek MUSI zmienic dom i mam nadzieję, że trafi do dobrych ludzi, bo naprawdę na to zasługuje.Tak jak napisałam wczesniej nie mamy żadnego doświadczenia w poszukiwaniu jej domu, ale jestem winna znaleźc taki, w którym nie będzie na "dzień dobry", jakichkolwiek zagrożeń co do jej dalszego losu.


Jest mi przykro, że tak to wszystko wyszło. Wyraziłam to. Zapewniam, iż nikt tego nie zaplanował ani nie przewidział. Mieszkanie w bloku nie było tym najistotniejszym problemem.
Z każdą chwilą coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu,iż podjęłam słuszną decyzję nie oddając kotki rebellii1. Pomijam już zasadniczy powód jakim jest zdrowie dziecka, a tym samym dalszy los kotki.


Skoro kotka płodna,to nie uciekła przez balkon,bo chce korzystać z wolności,tylko natura ją wezwała.
Moze wystarczyłoby wysterylizować,a okaże sie ze to typowo domowy kanapowiec :roll:
Legnica
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 52 gości