Satoru pisze:Hmm tak sobie myślę, ilu ludzi się na to godzi. Dla mojej rodziny całkowicie naturalne jest, że w czasie obiadu koty śpią na środku stołu bądź że siedzą koło nas (oczywiście na stole) i jedzą jakieś skrawki dla nich odłożone.
Domyślam się jednak, że wiele osób tego nie toleruje, uważa, że miejsce zwierzaka na pewno nie jest na stole.
Ciekawam, jak to jest u Was..?
Bywaja jeszcze inne powody o ktorych nie napisalas Satoru

. Ciekawe czy ktos z Was widzialby miejsce dla kota na stole, jezeli ten jest praktycznie stalym nosicielem glist, mimo kolejnych odrobaczan, o czym Wam regularnie przypomina wymiotujac co jakis zywym klebkiem robali. Warto o tym pamietac, ze koty miewaja pasozyty, ktore sa rowniez pasozytami ludzkimi i nie zawsze mozna to zobaczyc czy zauwazyc.
Moje koty od kiedy pamietam maja glisty, czyli od malego. Nawet jak nie maja, to za jakis czas okazuje ze jednak maja

.
To zdecydowalo o tym, ze na blaty kuchenne i stoly, na ktore przynosimy jedzenie koty nie maja wstepu i miec nie beda. Kuchnia jest zamykana kiedy z niej wychodzimy, a co do stolu w duzym pokoju...coz na naszych oczach po nim nie spaceruja i to mi wystarcza

, a przez kazdym posilkiem wystarczy go porzadnie przemyc.
Poza tym moje koty nie jadaja skrawkow z obiadu. Uwazam, po wykladzie ktory otrzymalam u weta, ze to ludzkie jedzenie im nie sluzy, doprawione i dosmazone. Poza tym kazde i tak jest na diecie leczniczej. U nas w domu kazdy z nas ma swoja miske i nie wyobrazam sobie żebrania na stole trzech kotow

.
Kazdy inny stol uzytkowy (np. komputerowy) jest dla nich w pelni dostepny.
Co do metod ktorymi osiagnelam ten stan to byly one zupelnie normalne. Konsekwencja przy zdejmowaniu ze stolu i fukanie na siersciucha, ze nie jest milych gosciem w moim talerzu. Chwale sobie, ze posilki moge jesc spokojnie, nie broniac ich przed lakomstwem stada. Moi goscie rowniez

. Chco oczywiscie nigdy nie zostawiam talerza z obiadem samotnie, sadze ze siersciuchu nie wytrzymalby tej okrutnej proby

.