Witam po nieprzespanej nocy - przywiozłam Inkę wczoraj wieczorem.
Całą noc płakała, pluła krwią i wymiotowała
Od dwóch godzin jest trochę lepiej tzn już nie było wymiotów, poszła sama do kuwety na sioo i nawet zajrzała do miseczki kiedy dawałam śniadanie. Ponieważ jednak nic nie zjadła to podałam jej strzykawką troszeczkę papki z conva, niewiele przełknęła ale coś tam trafiło do żołądka.
Teraz kupka nieszczęścia podłączona pod kroplówkę leży schowana pod kołdrą...
dagmara-olga, nie mogłaś mnie uprzedzić że tak to może wyglądać?
Gdybym wiedziała to chyba nie zdecydowałabym się na taki zabieg lub rozłożyłabym wyrywanie zębów na raty. Bardzo boję się że taki potworny ból i i stres bardzo negatywnie wpłyną na nerki a do tego jeszcze podwójna dawka narkozy
Inka jest chora na pnn już ponad rok i bierze leki i kroplówki podskórne bo bez nich mocznik od razu leci w górę. Teraz przez kilka dni będę robić dożylne tzn tyle ile wytrzyma wenflon - potem wracamy na podskórne.
Przez noc niestety strasznie się odwodniła bo wiele razy wymiotowała ...
Wet kazał założyć kołnierz, ale na razie tego nie zrobiłam - boję się to będzie dodatkowy olbrzymi stres..
Poza tym myślę że buzia ją boli bardziej niż ucho.