Justy, życzę szybkiego powrotu do zdrowia

Najbardziej bym chciała,żeby znalazł sie ktoś z najblizszych okolic żeby kićka była blisko. Ale co tu chcieć skoro w ogóle nie ma chętnego

Dzisiaj bidulka wystawiła łepek przez dziurę i... myslałam że juz dalej nie "pójdzie" ale jakos sie wyczołgała. Później musiałam rozbić wierzchnią warstwę lodu ale i tak jak "wygoniłam" ja z powrotem za brame to musiałam ją "upychać"

W poniedziałek odebrałam buraske matke po sterylizacji. Dobrze, że ja "weterynarka" za bardzo nie wygoliła, bo przecież jest tak zimno (niestey nie mogłam dłużej czekać z tym zabiegiem).
W poniedziałek wieczorem widziłam ja zamknietą w sklepie, ale wczoraj i dzisiaj juz jej nie widziałam, na jedzenie tez nie przychodziła (zresztą i tak by sie nie zmieściła w tej "zamarzniętej dziurze"). Jutro musze sie dowiedzieć gdzie ona jest.
Biedne są te kociny.
A młoda buraska jest urocza. Dzisiaj wzięłam ja na ręce, brzuszkiem do góry, głaskałam ja, ona sobie leżała z zamkniętymi oczkami i mruczła... a później musiałam ja "brutalnie wpychać do dziury". Co to za zycie?
No kto chce kota

