Uuu, poproszę o wołową skórę, albo od razu dwie, bo na jednej by nie spisał.
najbardziej spektakularne wyczyny to:
- zeskakiwanie z szafy na biurko z przeraźliwym "łups!" - zwłaszcza, gdy przy biurku siedzi ktoś pogrążony w pracy.
- polowanie na balkonie. Lista ofiar: dwa świętej pamięci wróble i jedna sikorka.
- obgryzienie z płatków i zawieszenie na kluczyku od kredensu zasuszonej róży
- obgryzienie palmy wielkanocnej
- sumienne "poczęstowanie" się stojącym na stole święconym - tak sumienne, że jajka zbierałam pod kredensem
- zwędzenie i zostawienie na środku przedpokoju rozmrożonego fileta z ryby - Mama pojechała jak na łyżwie...
- poranne mycie, z uporem maniaka uprawiane u mnie na kołdrze o piątej rano (a że kiciuś jest spory, w takt jego liźnięć podskakuje całe łóżko)
- wyprawa w poszukiwaniu Mamy, zakończona zabłądzeniem pod drzwiami sąsiadki piętro niżej. Psotunio rozmiauczał się tak, że cała kamienica wiedziała, że się kotu krzywda dzieje. Kiedy zaalarmowana sąsiadka otwarła drzwi, Psot wpadł jak bomba do jej mieszkania i przez dłuższą chwilę latał jak głupi, nie dając się złapać.
- chowanie się pod wszystko, pod co da się schować. Kiedyś Mama mało nie pękła ze śmiechu, jak jej odłożona na chwilę gazeta zaczęła machać ogonem.
I tak dalej, i tak dalej. Krótko mówiąc, Kot Psot na swoje imię zasłużył sobie sumiennie
