.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 23, 2010 18:05 Re: To nie tak...

Oluszko, niepotrzebnie się wyzłośliwiasz i stosujesz szantażyk emocjonalny.
Dziewczyny mają rację- do weta trzeba było iść. W końcu przez 13 lat kot z tobą mieszkał, mieliście pewnie jakiegoś zaufanego, który was znał, któremu mogłaś powiedzieć w jakiej sytuacji jesteś, z którym mogłaś się dogadać w sprawie opłat za jego usługi. Ja do "naszej" pani doktor chodzę od kilku lat, zdarzało się, że przyjeżdżałam z kotem zgarniętym z ulicy, w myśl zasady:najpierw ratujemy, o kasę martwimy się później. Potem proszę o pomoc dla kota, gdzie tylko sie da, na forum też. I nigdy forumowicze nie zawiedli. Tak było w przypadku Walerki- nie miałam kasy, bo miałam serię zachorowań wśród tymczasów i rezydentów, poprosiłam o pomoc i ją dostałam. Na wszystko jest rada, z każdym można dojść do porozumienia. Z wetem-krwiopijcą też :wink:
ObrazekObrazekObrazek


_________________

marija

 
Posty: 2315
Od: Czw gru 28, 2006 22:44
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lis 23, 2010 18:06 Re: To nie tak...

Ja jestem w szoku jak można patrzeć jak zwierzę umiera w męczarniach!
najszczesliwsza
 

Post » Wto lis 23, 2010 18:08 Re: To nie tak...

Tak prawde mówiąc,to nie wiem co założycielka wątku miała na uwadze zakładając wątek???
Skoro już wcześniej wiedziała,że jest forum,umiała poprosić o pomoc,to dlaczego teraz,po smierci kociny zalożyła ?-oczekując rozgrzeszenia 8O 8O 8O ?
Trzeba było chociaż wtedy,gdy kotu można było pomóc napisać,a nie post factum!
Tu mało kto ma nadmiar kasy,każdy dwadzieścia razy obróci złotówkę zanim ja wyda!!
Nie oczekuj otarcia łez--zrobiłas źle,że nie ratowałas go,chociaż jak twierdzisz kochałaś-miłość to pomoc,miłosierdzie i troska-nie tylko o siebie!
Tyle ode mnie :evil:
ObrazekObrazekObrazek
Tylko przyjaciele słyszą Twój krzyk , gdy milczysz i widzą łzy, gdy się śmiejesz
"Boże , chroń mnie od fałszywych przyjaciół -z wrogami sobie poradzę"

kropkaXL

Avatar użytkownika
 
Posty: 35418
Od: Wto sie 12, 2008 14:18

Post » Wto lis 23, 2010 18:12 Re: To nie tak...

.
Ostatnio edytowano Nie lis 28, 2010 12:20 przez oluszka, łącznie edytowano 1 raz
oluszka
 

Post » Wto lis 23, 2010 18:16 Re: To nie tak...

Zofia&Sasza pisze:
ossett pisze:Niestety, aby kota wyleczyć z ciężkiej choroby to nie wystarczy tylko pójść do lekarza, ale także trzeba jeszcze trafić na tego właściwego, a to wcale nie jest takie proste...
Można wydać bardzo dużo pieniędzy pożyczonych albo i wyżebranych, a kotu i tak się nie pomoże.
No i czasem niewłaściwe leczenie może bardziej zaszkodzić niż brak leczenia.

Ossett, ja nie sądziłam, że coś mnie jeszcze zdziwi w Twoim wykonaniu, ale jednak Ci się udało 8O Doprawdy - współczuję Twoim kotą...


Nie ma potrzeby abyś moim kotom współczuła. Mają się świetnie. Zapożyczam się, leczę je, często chodzę do z nimi lekarzy i niestety takie także mam doświadczenia...

Wydaje mi się, że Oluszka nie tylko musiałaby mieć dużo pieniędzy ale i dużo szczęścia, aby jej kota właściwie zdiagnozowano i właściwie leczono.
Ostatnio edytowano Wto lis 23, 2010 18:19 przez ossett, łącznie edytowano 1 raz

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lis 23, 2010 18:17 Re: To nie tak...

oluszka pisze:Kya, patos to są te twoje posty. Przepraszam, ale tak sądzę. Piszesz sobie, mam wrażenie, bardzo lekko o cudzej winie, bo cóż, co Cię to w końcu obchodzi, nie dotyczy cię to bezpośrednio.
I łatwo mówić o wygrzebaniu pieniędzy, jak jest skąd, pożyczeniu, jak jest od kogo - ja nie miałam! wy chyba nie jesteście w stanie sobie tego wyobrazić, że nie ma się od kogo pożyczyć..
Mój kot dłuższy czas jedynie kaprysił przy jedzeniu, nie wiedziałam, że umiera. Zdarzało mu się to wcześniej i wszystko wracało do normy.
Poza tym był długi weekend, gdy kot pokazał po sobie, że faktycznie jest źle. Mam już "cudowne" doświadczenia z wetami, korzy, po tym jak do nich dzwoniłam w weekendy, bądź wieczorami, po prostu odmawiali pomocy. Najzwyczajniej w świecie słyszałam odmowę.
Żadna z was pewnie z czymś takim się nie spotkała.

I nie "brałam kotka" - kot był ze mną od urodzenia, przez 13, 5 roku. Drugi też urodził się u mnie, ma lat 11.

Jeśli kot traci apetyt, to jest to dobry powód do natychmiastowej wizyty u weta. Ponawiam zachętę do czytania Kociego ABC. Co do tej konkretnej sprawy, to może jednak zdecyduj, co było powodem niepójścia z kotem do lecznicy: brak kasy, czy długi weekend, bo ja się już zaczynam w tym gubić...
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 23, 2010 18:18 Re: To nie tak...

oluszka pisze:
I nie "brałam kotka" - kot był ze mną od urodzenia, przez 13, 5 roku. Drugi też urodził się u mnie, ma lat 11.


Jak to od urodzenia?

A Twoje koty to kastrowane/sterylizowane?
najszczesliwsza
 

Post » Wto lis 23, 2010 18:18 Re: To nie tak...

6 lat jestem na forum a wciąż mnie zadziwia, jak bardzo wrednym można być dla drugiego człowieka :?

Oluszko, bardzo Ci współczuję :(
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15848
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Wto lis 23, 2010 18:19 Re: To nie tak...

Liwia pisze:6 lat jestem na forum a wciąż mnie zadziwia, jak bardzo wrednym można być dla drugiego człowieka :?

Oluszko, bardzo Ci współczuję :(

Ja bardziej współczuje kotu :( Śmierć z powodu mocznicy nie jest lekka...
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 23, 2010 18:21 Re: To nie tak...

Zofia&Sasza pisze:
Liwia pisze:6 lat jestem na forum a wciąż mnie zadziwia, jak bardzo wrednym można być dla drugiego człowieka :?

Oluszko, bardzo Ci współczuję :(

Ja bardziej współczuje kotu :( Śmierć z powodu mocznicy nie jest lekka...


Kot nie żyje i jest mu wszystko jedno, czy mu współczujesz czy nie.
Mocznica - przynajmniej u ludzi, którzy mogli się ze mną podzielić odczuciami - nie jest cierpieniem. To tak na marginesie, bo nie tego tyczyła moja wypowiedź.
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15848
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Wto lis 23, 2010 18:23 Re: To nie tak...

.
Ostatnio edytowano Nie lis 28, 2010 12:21 przez oluszka, łącznie edytowano 1 raz
oluszka
 

Post » Wto lis 23, 2010 18:24 Re: To nie tak...

najszczesliwsza pisze:
oluszka pisze:
I nie "brałam kotka" - kot był ze mną od urodzenia, przez 13, 5 roku. Drugi też urodził się u mnie, ma lat 11.


Jak to od urodzenia?

A Twoje koty to kastrowane/sterylizowane?


No bo to jest przecież niedopuszczalne umrzeć będąc niewykastrowanym!

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lis 23, 2010 18:25 Re: To nie tak...

ossett pisze:
najszczesliwsza pisze:
oluszka pisze:
I nie "brałam kotka" - kot był ze mną od urodzenia, przez 13, 5 roku. Drugi też urodził się u mnie, ma lat 11.


Jak to od urodzenia?

A Twoje koty to kastrowane/sterylizowane?


No bo to jest przecież niedopuszczalne umrzeć będąc niewykastrowanym!


Założycielka pisze, że ma koty od urodzenia i, że ma jeszcze drugiego kotka.
najszczesliwsza
 

Post » Wto lis 23, 2010 18:26 Re: To nie tak...

.
Ostatnio edytowano Nie lis 28, 2010 12:21 przez oluszka, łącznie edytowano 1 raz
oluszka
 

Post » Wto lis 23, 2010 18:29 Re: To nie tak...

No tak, niekastrowane. Wprost niedopuszczalna sprawa o fundamentalnym znaczeniu, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że kot nie żyje.
Teraz to tylko trzeba ustalić, czy Oluszkę należy zmieszać z błotem, opluć, obrzucić obelgami? Jakies propozycje? :evil:
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15848
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 68 gości