Też mnie cały dzień prześladuje ten obraz kota jedzącgo kamienie . Może ktoś mu wyłożył jakieś jedzenie wprost na ziemię i zjadł to razem z "przyległościami" czyli jakimiś kamyczkami ... tylko on jeden wie, co przeżył.
Szkoda Cię bardzo Lolusiu, myślałam, że Ci się uda
Nie mam bladego pojęcia skąd te kamyczki się tam wzięły. U psów się zdarza, że podgryzają i aportują kamienie i czasem połknie, ale u kotów nie spotkałam się z czymś takim. Być może pisiokot ma rację i nakarmił się nimi przez przypadek