Dodzwoniłam się dzisiaj do faceta który przywiózł Marusię do Koterii. Hm, skomplikowane to wszystko... Otóż podobno matka Marusi, która wygląda zupełnie "normalnie" została jakiś czas temu wysterylizowana (dzięki Bogu!), natomiast wet powiedział że Marusia mogła taka się urodzić dlatego, że kotka była stara (ok. 10 lat). Ile było kociaków, czy były inne takie jak Marusia, niewiadomo, bo matka jest kotem wolnożyjącym mieszkającym gdzieś pod lasem pod Pułtuskiem (trochę daleko, kurteczka...). Pytałam o tę kotkę "podobną" do Marusi, facet powiedział, że tamta tak nie charczy, że jest tylko "podobna", cokolwiek to znaczy

Dogadać się z nim trochę ciężko (mimo, że młody). Poprosiłam żeby dowiedział się czegoś więcej o tamtej kotce, powiedziałam, że jeśli ma takie problemy z odddychaniem jak Marusia to zagraża jej życiu i że trzeba jej pomóc, nawet jeśli jest to kotka dzikawa. Mam nadzieję, że facet potraktuje sprawę poważnie i się do mnie odezwie. Poczekamy, zobaczymy...
A jak Marusia się miewa? Czy już wiadomo, kiedy operacja?