Udało się ustalić, że prawdopodobnie żadem zwierzak nie został na zalanym terenie, niestety prawdopodobnie, bo woda już się wdzierała wszędzie.
Gdy szłyśmy wałem, na początku jego, nie było wody, zaczynała się później.. gdy wracałyśmy woda już była, wszystko szybko się działo.
Smutny widok

dobrze, że koty poprzechodziły, częścią ich zajmują się bezdomni mieszkający w studzienkach, pilnują bezpieczeństwa kotów.
Widać, że koty ich znają i ufają, są pokastrowane. Długo rozmawialiśmy.
Niestety, nie widać było maluszków a za późno już było penetrować zalane działki, już było głęboko.
Jeśli były, to niestety
Cały czas jeździły służby mundurowe, są pomocni.
Oby wał wytrzymał.