Gosiu, śliczne fotki Marsika
Widzialam wczoraj kocia i najchętniej bym go zjadła

On jest naprawdę wspaniały i już po nim widać troskliwą opiekę Pani Basi

Kręgosłup już nie jest taki wygięty, chociaż na fotkach widać, że tylne łapki trochę jakby slabsze. (ale już nie przyjmuje pozycji "kurczaczka"

). Marsik dostaje antybiotyki i środki przeciwzapalne. Gosia już pisała o uszkodzonej nerce i wątrobie, zobaczymy co wykażą wyniki badań krwi. Kotek czuje się dużo lepiej, ale niestety krew w kale nadal się pojawia
Koszt wczorajszej wizyty u weta (poprzednie są już opłacone)to 140zł (morfologia, biochemia, USG, leki).
Mam nadzieję, że uda nam się zebrać fundusze na jej opłacenie i na dalsze leczenie Marsa. Przypomnę tylko, że Pani Basia ma u siebie prawdziwy szpitalik - przyjmuje do siebie zwierzaki w potrzebie, daje z siebie wszystko. Same wiecie jak trudno w takiej sytuacji samemu sfinansować całą niezbędną opiekę - to jest niemożliwe... I tak dziw bierze skąd ta wspaniała krucha kobieta czerpie siły i energię niezbędne do pomocy na tak wielką skalę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Chwilowo jedzenie dla Marsa jest zabezpieczone, wczoraj zawiozłam suchą i mokrą karmę.
Bardzo gorąco zapraszamy na piękny bazarek Ziutki-Meli
Potrzebne są też magiczne, forumowe kciuki za powrót Maksia do zdrowia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Trzymajmy z całych sil
