Mam wyszytego kota, znaczy się "dziewczynkę". Zaczęło się od zapalenia pęcherza z kamieniami, potem się zatkał, wet od razu postawił na wyszycie cewki moczowej (nasz
były wet), zabrał się za to, w trakcie zabiegi poinformował mnie że "cewka strzeliła" i trzeba wyszyć pęcherz co też zrobił. Wynikła z tego cała awantura, ale mniejsza o to, dość że dzięki pomocy forum Kłaczek wylądował w Warszawie gdzie pęcherz został zasklepiony a cewka zrekonstruowana. Kłaczego doopska nie kala teraz najmniejsza fałda, ale kocisko sika bez problemu. Fakt, po zabiegu dość długo miał problem z sikaniem - był dwukrotnie cewnikowany bo "trzymał" mocz w pęcherzu. Po ściągnięciu 200ml moczu pęcherz wracał do normalnych rozmiarów, nasz nowy wet był pod wrażeniem kociej pojemności. Generalnie gdyby od razu Kłaczkiem zajął się dobry wet, jedną operacją można było pozbyć się problemu definitywnie. W każdym bądź razie jakby coś to marnym doświadczeniem służę.
W tej chwili mam dostęp do 40zł (kody do konta pamiętam po prostu, do drugiego mam w kraju) - wysyłam więc co mam.
Krew w moczu to na pewno stan zapalny pęcherza. Czy coś jeszcze? Nie wiem. Obecność piasku w moczu to zagrożenie zatkaniem cewki - kociak musi być na diecie rozpuszczającej kamienie. Dobrze by było ustalić rodzaj kamieni - my tego nie robiliśmy, po prostu Uro pet, urinarka, zakwaszanie moczu wit.C (dopyszcznie

) i tu nie polecam kropelek bo się kot niemożebnie pluje, pilnowanie żeby pił. Dużo pił - to ułatwia wypłukanie piasku z pęcherza. Z tego co mówił wet, podstawa to pozbycie się stanu zapalnego w pęcherzu. Nie wiem co jeszcze... Pytajcie jak coś - na ile wiem to się podzielę. Z moim gówniarzem zeszło nam ponad 2 miesiące ostrej walki, potem już było coraz lepiej, teraz jest normalnie. Kłak w sierpniu skończył rok.