Paluch2- smutny początek kolejnej cześci PROSZĘ O ZAMKNIĘCIE

Co do dogadywania sie - coz, nie ma zbytniej przyjazni, bala raczej czarna ignoruje, czarna biala zaczepia, ale w sumie na razie nieszkodliwie. Wyjadaja sobei z misek, musze rano dobrze przypilnowac, zeby czarna zjadla swoja porcje z lekarstwem, bo kazda jest bardziej zainteresowana miskeczka drugiej niz swoja.
Jesli chodzi o oko - jesli wet bedzie mial jakies bardzo radykalne pomysly co do dalszego postepowania - pewnie sie skonsultuje.
Pozdrawiam - Ula

przepraszam, nie mam czasu na wstawianie informacji, nie rozeslalam nawet moje nr konta - wybaczcie. moze w weekend skocze do kafjki netowej i poodrabiam zaleglosci, to zalezy od mojej tymczaski, ktora jest bardzo, bardzo chora

nie oznacza to, ze nic sie nie dzieje - dzieje sie conieco podskórnie, te osoby ktore wiedza (halo nietoperz :wink:

) o co chodzi prosze o kontakt tel - jutro pewnie nie bedzie mnie w necie.

Z pozytywów - sa male pozytywne zmiany, na przyklad troche bardzioej z glowa dziala kwarantanna - sa 2 pomieszczenia, w 1 koty wygladajace na zdrowe biegaja luzem, w drugim te wwygladajace na chore sa w klatkach. Dobre i to na poczatek, choc za chore uwazam, ze wszystkie koty z kwarantanny sa w czesci budynku dla kotow chorych.
I jeszcze jenda rzecz - ale napisze o tym jak zobacze na wlasne oczy :mrgreen:

Jest jeden nowy dt, no moze niezupelnie nowy, ale jest - trzeba tylko bedzie wspomoc karmą.
Nie dalam rady rozwiezc karmy dla dt, czekam na info kiedy moglabym ja odebrac w w weekend, bo inaczej godzinowo nie mam jak - pracuje. Dostalam tez rozliczenia z Zytniej - kilka stron w pdf, ale nie mialam kiedy tego przeczytac :oops:

Ze zlych wiesci - jedna z kotek przebywajacych na dt jest bardzo chora, wiecej moze niech napisze szept, kotka wymaga intensywnego leczenia, w tym zabiegow specjalistycznych - i trzeba je bedzie robic.

A propos karmy... potrzebna będzie pomoc z tą paczką o której pisze Never.

Sytuacja wygląda tak. Jest gotowa paczka z karmą. Niestety trafiła pod zły adres. Zamiast trafić pod adres Never - trafiła do Fundacji

Czeka na odbiór w Fundacji na ul. Kopernika w Warszawie. Facet wysyłający nam paczkę pomylił adresy

strasznie przepraszał, ale fakt jest faktem i jest delikatnie mówiąc kicha

Nikt z fundacji nie da rady przyjść w najbliższe weekendy (świąteczny okres

). Można natomiast bez problemu paczkę odebrać w tygodniu poniedziałek - piątek między 9.00 a 17.00. Fundacja jest na ul. Kopernika (tuż przy Nowym Świecie). Ja w tych godzinach pracuję... tak jak i Never

Paczka waży 10,5 kg więc albo ktoś zmotoryzowany, albo silny, albo na dwa razy.

Gdyby ktokolwiek mógł pomóc w odbiorze paczki - byłoby super. Tylko dwie kwestie:

- ta osoba musi ustalić to wszystko najpierw z Never oraz ustalić dalsze przekazanie jedzonka, żeby wysiłek nie poszedł na marne z powodu braku możliwości odbioru w weekend przez Never i żeby Never się wypowiedziała czy taki odbiór faktycznie ułatwi jej życie czy nie. Bo ja tu samowolkę uprawiam z propozycją na forum ale nie wiem co innego zrobić

- jak już zostanie to ustalone - to Never powinna podać tej osobie hasło na jakie będzie wydana paczuszka i kogo w Fundacji prosić o pomoc gdyby co. Never ma już te dane.

Ta karma jest dla paluszkowych domków tymczasowych.

Może ktoś dałby radę?

heh... i jeszcze jedna kwestia... właśnie dostałam wiadomość, że fundacja jest czynna tylko do 23.12 a potem dopiero 3.01 :cry:

czy ktoś ma może ludzkiego szefa? czy ktoś da radę pomóc? :cry:

Na odbiór czeka 90 szalek po 100 gram i podobno jakieś (bo nie widziałam) gratisy

Ja moge odebrac. Od poniedzialku jestem na urlopie, bede wiozl gazety do Koterii wiec moge zahaczyć o Centrum

kurcze... byłoby bosko... bo ta paczka spać mi nie daje po nocach... :catmilk:

fajnie, ze sie udalo z paczką, ze na Paluchu zaczyna cos sie zmieniac na plus dla kotow :ok:

za dalsze dobre wiesci :ok:

i hopsamy, bo może jakiś domek wypatrzy sobie tu swojego przyszłego kociego przyjaciela?

Domku wypatrzaj

alareipan pisze:Odzyskany Dziękuję modowi

Czy ktoś (oprócz Never) był na Paluchu w weekend? Czy widział któregoś z nich?

MOŻE KOMUŚ, KTOŚ SKRADNIE SERCE...

Koty z weekendu 6.12

UROCZA, BIAŁO-SREBRNA KOTKA. BARDZO MIZIASTA. MA URWANY OGON W POŁOWIE! CHYBA CZEKA NA PLASTYKĘ. BYŁA W OSTATNIM BOKSIE KOCIARNI. NUMER NA OBROŻY BYŁ CAŁKOWICIE ROZMAZANY.

CZARNA KOTKA Z KILKOMA BIAŁYMI KŁACZKAMI NA SZYI. NARDZO SMUTNA, "NIERUCHOMA". NA NOSIE ŚWIERZB, GRZYB? BYŁA W OSTATNIM BOKSIE KOCIARNI.

BIAŁO-RUDY, CHYBA NIEKASTROWANY. JEST W TRAKCIE ANTYBIOTYKU NA KK. SUPERKOT. MIZIASTY, ROZKRZYCZANY. JEST TEŻ OBECNIE NA STRONIE PALUCHA MA KWARANTANNIE. NR 667/09

BIAŁO-BURY KOCUR Z CHARAKTERYSTYCZNYM CIAPATYM NOSKIEM. MIZIASTY, SMUTNY, CHORY. NR 439/09

Z NR 439/09 W BOKSIE BYŁ W WEEKEND TAKI BIAŁO-BURY. WYGLĄDA NA TO, ŻE TO JEDEN Z RECYDYWISTÓW, KTÓRY W ZESZŁYM TYGODNIU BYŁ W BOKSIE DRUGIM, ALE PEWNOŚCI NIE MAM. PORÓWNAJCIE PROSZĘ.

BIAŁA KOTKA Z BURYM OGONEM I ŁATKAMI NA GŁOWIE. TYLKO MI MIGNĘŁA W JEDNYM Z PIERWSZYCH BOKSÓW KOCIARNI ZA PSAMI (CHYBA W DRUGIM). ŚLICZNA!

BIAŁO-BURY W FATALNYM STANIE. KK I CAŁA BUŹKA ZAPAPRANA GRZYBEM, ŚWIERZBEM? BYŁ W OSTATNIM BOKSIE KOCIARNI. SZARA OBROŻA.

CZARNO-BIAŁE COŚ. NIE WIEM CZY KOTKA CZY KOCUR. DŁUGI, POCIĄGŁY PYSZCZEK, NA WYSOKICH NOGACH, BUDOWA RASOWCA. PEWNIE LECZONY NA K.K., JESZCZE W DOBRYM STANIE. BYŁ/A W OSTATNIM BOKSIE KOCIARNI

RUDY Z BIAŁYM KRAWATEM, ŚWIERZN NA NOSIE. TEN KOCUREK BYŁ TYDZIEŃ TEMU W 2 BOKSIE OD RECEPCJI ZA PSAMI, W TYM TYGODNIU BYŁ W OSTATNIM BOKSIE KOCIARNI. MAM ZAPISAMY NUMER 109/355, ALE PEWNIE CHODZI O NR 355/09

I koty z zeszłego tygodnia... nadal są.

KOT Z DUŻĄ NADWAGĄ, PEWNIE PO JAKIEJŚ ZMARŁEJ, STARSZEJ OSOBIE. W ZESZŁYM TYGODNIU WYCOFANY, LEŻAŁ NA PIACHU I PRAKTYCZNIE CAŁY CZAS PATRZYŁ W JEDNĄ STRONĘ. NIE REAGOWAŁ SPECJALNIE NA WOŁANIE. W TYM TYGODNIU O TEJ SAMEJ PORZE, W TYM SAMYM MIEJSCU, ROBIŁ TO SAMO NA WOŁANIE PATZRYŁ NA MNIE I NIUCHAŁ Z DALEKA. ON NA KOGOŚ CZEKA

RECYDYWIŚCI - NADAL SĄ. BYŁY JUŻ NA FILMIKACH I FOTACH WCZEŚNIEJ. WSZYSTKIE BARDZO MIŁE, ŁAKNĄ KONTAKTU. WSZYSTKIE CHORE. WYSZEDŁ BIAŁY KOT Z CZARNYMI ŁATKAMI. DRUGI BOKS OD KOŃCA KOCIARNI
CAŁY BURY (TROCHĘ SZARY) WIĘKSZY - MA PRZY OBROŻY ZAWIESZKĘ Z NR 07, NA OBROŻY NUMER WYPŁOWIAŁ.
BURY MNIEJSZY - WYDAJE MI SIĘ, ŻE MIAŁ BIAŁE SKARPETKI, NA PEWNO NA BOKACH TAKIE CHARAKTERYSTYCZNE PRĘGOWANIA, TROCHĘ MARMUREK. NA OBROŻY NR 100/08
BIAŁO-BURY - CHYBA W NAJGORSZYM STANIE, GLUTY, ŚWIERZB, JEDNO OCZKO (LEWE) FATALNE. CZERWONA OBROŻA. NIESTETY NUMERU NIE UDAŁO SIĘ SPISAĆ.

TEGO KOTA W TYM TYGODNIU NIE WIDZIAŁAM, ALE NIE WIEM CZY POSZEDŁ DO ADOPCJI. NIE WIEM CZY CHŁOPAK, CZY DZIEWCZYNA. W ZESZŁYM TYGODNIU BYŁ W KOCIARNI. WYGLĄDAŁ DOBRZE, ALE BARDZO WYSTRASZONY. MOMENTALNIE ZAREAGOWAŁ NA CICIANIE. ŚLICZNY I MILUTKI. Z WYWIESZKI WYNIKA, ŻE NA KWARANTANNIE DO 4.12. DOWIEDZIAŁAM SIĘ, ŻE KOT TRAFIŁ NA PALUCH PO ŚMIERCI WŁAŚCICIELA NUMER: 653/09

Te koty wyszły I kilka innych, których fotek nie posiadam

Ten wyjdzie we wtorek - idzie do rodziny z dziećmi poznanej na przystanku, tej, której w zeszłym tygodniu któryś z pracowników powiedział, że nie ma ani jednego kota do adopcji, bo mu się nie chciało już adoptujących obsługiwać o 15:00

Mam kolejne wpływy z bazarków, ale rozlicze sie wieczorem, bo zapomniałam mojej (nie)kreatywnej księgowości wziąć ze sobą do pracy :oops:

Sprawa z chorą kotką wygląda tak:
ma bardzo, ale to bardzo ciężkie powikłania po kocik katarze. Ma prawie niewidome jedno oczko, ale to najmniejszy problem. Gorzej, że ma przewlekłe zapalenie płuc. Już drugi tydzień na antybiotykach i poprawy nie widać. Nie gorączkuje (bo stan jest przewlekły, a nie ostry, co byłoby lepsze...), ale ma straszne problemy z oddychaniem (oddychanie policzkowe, to już naprawdę bardzo źle). Ropny wysięk z nosa, masakra w tych oczkach, rzęzi przy każdym wdechu i wydechu. Czasami zatyka się tak bardzo, że odgłosy budzą mnie w nocy. Codziennie wyciągam jej w noska całe wielkie ciągnące się gluty.
W kwestii leczenia:
Kotka jest na antybiotyku (plus osłonowe).
Codziennie naświetlania podczerwienią płuc i inhalacje z rumianku i prawoślazu (robię sama, bo do lecznicy, która ma profesjonalny sprzęt, jest strasznie daleko, a zima potworna).
Do tego dostaje scanomune i środek na rozszerzenie oskrzeli.
Oczka zakraplane 2x dziennie.
To już chyba wszystko..
Do tej pory wydałam na jej leczenie ok. 60 zł, ale będzie więcej: sesja naświetlania 7 zł codziennie, nie wiem czy i ile jeszcze będzie normalnych wizyt, z lekami przeciwzapalnymi czy czymtakolwiek. Do tego jedna piguła na oskrzela 6 zł (też codziennie, nie wiem jak długo). O ziołach nie wspominajmy, to gratis ode mnie podchoinkowy

Ogólnie kotka czuje się dobrze, rozrabia, ma apetyt, biega jak szalona. Ale jej oddychanie mnie strasznie martwi, no i dodatkowo taki przewlekły stan zamyka mi skutecznie podwoje na niewiadomo jak długo.
Ponieważ mam na utrzymaniu kilka innych kotów, w tym jednego przewlekle chorego (nerki), mam nadzieję, że znajdą się środki na pokrycie kosztów jej leczenia. No i jeśli jakiś inny kot zachoruje, to już będzie masakra i sajgon... Odpukać...
Pozdrawiam

szept... trzymajcie się dzielnie!
przewlekły stan wymaga czasu i czasami pozostawia stały ślad po sobie. Ważne, żeby nie było gorzej. Ciepełko i leki zaczną przynosić efekty. Muszą. Wymiziaj towarzystwo od ciotki poddasze :ok:

ojej, szepciku, ale Ty dzielna jestes - biedna kitusia - oby jej stan w cieplym domeczku szybko sie poprawil :ok:

Wiem coś niecoś o przewleklakach.. Miałam takiego jednego rok, póki go ten stan przewlekły nie zabrał, dokoptowywując po drodze jeszcze cukrzycę.. A teraz już chyba dwa miesiące męczę się z przewlekłymi nerkami i wiem, ze jeszcze tych miesięcy będzie sporo.
Prawdopodobnie problemy z oddychaniem sie utrzymają, wiem że może na całe życie. Ale walczę, żeby podnieść jej komfort zycia i chociaż trochę to oddychanie poprawić. Strasznie nie lubi inhalacji, więc w ramach pociechy inhaluję się z nią

Broni się też walecznie przed czyszczeniem noska, co zrozumiałe mimo tego, ze staram sie być maksymalnie delikatna, bo w nosku są nadżerki (czasami wysięk jest lekko zakrwawiony..)
Koteczka dostała robocze imie Oczka.
No i zapomniałam dodać o grzybicy na uszkach - smarujemy imaverolem. Imaverol zaraz mi sie skończy (jeszcze dwa koty nim obsługuję) i trzeba będzie dokupić, nie mam pojęcia, ile kosztuje.
Pozdrawiam - za chwilę wybieram się do lecznicy. Dzien jak codzień

Never prosiła, by przekazać, że na razie będzie działać raczej organizacyjnie i z oddali. Ma w domu pp.

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=104124

avild pisze:Never prosiła, by przekazać, że na razie będzie działać raczej organizacyjnie i z oddali. Ma w domu pp.

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=104124

cholera

Paluch2- smutny początek kolejnej cześci PROSZĘ O ZAMKNIĘCIE

Kto przegląda forum