Witamy wszystkie Kloteczki, a szczególnie Barbę

Miło nam powitać w naszym wąteczku - zapraszamy jak najczęściej

Gosiu, widzę że miałaś niezłego rozgrzewacza
A jak gardziołko, w porządku?
Maluchy rozrabiają jak najęte. Dziś w nocy myślałam, że mnie zadepczą

Zgasiłam już światło i próbuję zasnąć, aż tu nagle któreś diablątko przegalopowało mi po włosach, oczywiście wczepiając się po drodze pazurkami

Minęło kilka minut i zaczęła się galopada w drugą stronę, tym razem przez moją twarz - myślałam, że mi serce wyskoczy

(dobrze, że tym razem bez pazurków

). Po kilku godzinach przerwy nastąpił szaleństw ciąg dalszy, tym razem rozpoczęty skokiem na mój brzuch - aż mnie przytkało

Nie wiem, skąd koty mają tyle siły, ale to czasami aż boli. Na koniec nastąpiła jeszcze galopada po moich plecach

Chyba się w końcu bąble zmęczyły, bo poszły spać, ja też. Niestety, po kilku godzinach trzeba było wyłączyć syrenę - patrz: nakarmić czarnego wyjca i spółkę

Wyczerpana tymi przeżyciami padłam do wyra o piątej i wstałam przed dziewiątą. Oczywiście pierwszą rzeczą, którą musiałam zrobić, było kolejne karmienie (Oni mnie z torbami puszczą

). Po papu MPiki poszły lulu, a maluchy dalej szalały, ale jakieś 10 minut temu padły i śpią - ufff!

Ja wypiłam

i niedługo pójdę robić śniadanko
Spokojnej niedzieli!