Mała szkodliwość społeczna, w tym wypadku powoduje że, domniemani sprawcy czują się bezkarni.
Sprawę można by zgłaszać np. policji gdybyśmy miały jakiekolwiek dowody, nagranie, albo świadków, lub ... martwe koty.
Ja bym wolała nie czekać na dowody, zwłaszcza te ostatnie
Łomianki są dla nas za daleko, byśmy mogły czuwać nad bezpieczeństwem, oraz monitorować sprawę.
Na "naszych" działkach nie ma problemu z kotami, od dwóch lat kastrujemy tam koty, wywozimy kocięta, oraz oswojone dorosłe. Działkowicze są zadowoleni.
Na tych drugich widać jest inaczej, nie chcę sprawdzać do czego zdolni są ludzie.
Koty są w lecznicy i na CITO musimy znaleźć dla nich DT