


Pustka w domu choć pod nogami pęta sie nie jeden kot.
Ciężko mi i żle.Jakoś tak zawsze był na widoku.A to jeść a to napalić bo chciał usiąsć przed otwartym piecem.Ostatnie dni były ciężkie.Ale jadł prawie do ostatniego dnia.Pewnie zły na los i nie rozumiał dlaczego Go to spotkało.Dlaczego nie moze zdrapać na zawsze tego paskudztwa z siebie.Końcówka to juz niestety przerzuty chyba do gardła.Bo był problem z przełykaniem.Kaszlał po jedzeniu.I jak sie odzywał to takim zachrypiętym głosem.Wyczułam tam spore zgrubienie.Mysle ze też jakieś zmiany były juz w nerwie wzrokowym bo miał taki mętniejszy wzrok i jakby nieobecny.......
Żegnaj....... Rambusiu[*]