Ola, na zachodzie (prawie) zawsze jest ciepło (cieplej, najcieplej). U nas też upały potrafią doskwierać, ja ubóstwiam pogodę pomiędzy, tęsknię za starą dobrą wiosną. Teraz też ma być nawet 25 stopni w tym tygodniu

Ostatnie kilka dni to była tzw. anomalia, choć jednak wichury mamy coraz częściej, żeby nie stały się "normalią"

(Ośrodek rehabilitacyjny dla dzikich zwierząt pod Lublinem napisał kilka dni temu o śmiertelnym żniwie, jakie zbiera wichura: więcej niż zazwyczaj martwych osesków wiewiórek

drżę o te "moje", parkowe, zwłaszcza teraz, kiedy miasto przeprowadza tam inwazyjną rewitalizację...)
Pamiętam kwietniowy atak zimy z 2000 roku. Nie pamiętam daty dziennej, lecz wydaje mi się, że to była już połowa/ druga połowa miesiąca. Autobusy stanęły. Musiałam wracać z uczelni na piechotę, co nie byłoby niczym strasznym, bo choć to kawałek, ze 4 km, to często robiłam sobie "spacery", zwłaszcza powrotne do domu, jednak w śniegu do pół łydki, a tyle wtedy nasypało, to wyprawa mordercza. W ubraniu raczej wiosennym, przemarzłam wtedy strasznie. Śnieg nie zniknął jak teraz, w ten sam dzień, pamiętam, że leżał jeszcze dłuższą "chwile". Ale to było ćwierć wieku (!) temu, mówiło się o dziurze ozonowej, ale pewnie mało kto przypuszczał, że klimat zacznie kiedyś tak szaleć, jak to się dzieje teraz.