
to niestety zawsze tak jest, jak nie przemarsz wojsk to... wiadomo
Biedny kiciuś. Tego leku na odrobaczanie nie znam też. Zapytam CC o kastrację a odrobaczenie. Ciekawe co powie.
Kiedyś przyszedł do mnie Miziak, pojawił się w mojej piwnicy, rzucił mi się na szyję i powiedział weź mnie i lecz mnie. Tak to wyglądało. Miał zaawansowany kk, grzyba i świerzba oraz był pełnosprawnym kocurem. Leczenie trwało dlugo. Przetrzymywałam go w pracowni, wet nie pozwolił go kastrować zanim wszystko inne nie zostało zrobione

Nie chcecie wiedzieć jak pachniało, ani jak w szale miłosnym Miziak nawet okna obstrzykiwał, o planach nie zapominając

Jakoś mam zakodowane, że najpierw odrobaczenie i doleczenie wszystkiego, kastracja na końcu. Swoją drogą on już dawno na swoim, w kochającym domku
