w sprawie Lusinki jeszcze nikt nie dzwonił a ja z każdym dniem zastanawiam się jak ją oddam
chyba żaden dom nie wyda mi się odpowiedni
dzisiejsza noc to był koszmar..
w Lusie wstąpiło jakieś drugie wcielenie i szalała od 4 rano
na nic moje błagania, negocjacje, potem już krzyki, groźby i mało nie rękoczyny
goniła moja Markize, biegała jak szalona od jednego pokoju do drugiego (bo więcej nie ma

) toczyła wszystko po podłodze, obijała się po kątach
na to wszystko zaczął się drzeć w łazience mój rudasek na tymczasie
a ja biegałam w pól śnie i wszystkich uspokajałam
jak zamknęłam drzwi z sypialni miaukolily pod drzwiami
ale rano już ją znów kochałam
