A u nas... panny już się zindywidualizowały
Sześć futer i szęść charakterów i temperamentów.
Najbiedniejsza jest tri - Anulka. Jak ją wyciągam spod szafki na obrzydliwe mazanie antygrzybowe, to już nawet bardzo oporu nie stawia tylko płacze. Tymbardziej, że jeden brzydki placek ma w miejscu "chwytu". Pewnie boli, jak trzymam.

Gdyby nie te okrucieństwa lecznicze... oswajanie byłoby bardziej efektywne... a tak... walczymy z tymi paskudnymi pieczarami. Przy pazurku też plana... ech...
Szyszka bardzo lubi jeść i się miziać. Wygina wtedy swoje smukłe ciałko i na pewno jest zadowolona. Chociaż, nie wiedzieć czemu... potrafi sobie wyszarpać dużo futra... Grzybek za uchem jakby odpuścił, ale za to na brzusiu... w okolicach szwów posterylkowych brzydko wygląda..
Ciapka rozrabia... najchętniej w nocy. A ja w drugim pokoju się zastanawiam, co może wydawać takie dziwne odgłosy... A moja Wasylka z nerwów spać nie może.
Gienia... charakterna kobita. Niestety, po wyprawie na badania... chwyciła lekki katarek... a morfologia... paskudna. Coś mamy na nosie, to chyba efekty tłuczenia się w transporterze, ale trudno dotknąć, bo Gienia bije jak tylko coś jej nie pasuje

Nawet swoją córę - Ircię. Strasznie waleczny kot.
Ircia - spokojny, spłoszony leniuch. Ale... chyba znudziło jej się w kuchni, bo skacze na klamkę. Chyba zacznę przekręcać klucz w zamku, bo w czasie mojej nieobecności dojdzie do rozlewu krwi albo ataku serca rezydentki.
Kazia - bardzo nieśmiała koteczka, barankująca pod ręką, ale próba wzięcia na ręce skutkuje kotem na.. twarzy
Poza tym... spokój ...
