oj tak
Wczoraj pojechaliśmy z Makusią do dr. Maćka

. A razem z nami Coco i Matołek. Coco na kontrolę i przy okazji na odrobaczenie, Matołek na odrobaczenie, Makulinka szczepienie i odrobaczenie.
W czasie zabiegu strylizacji Coco pokazała Panu doktorowi jaką potrafi być "grzeczną panienką". Powiedział, że gdyby wiedział to by ją włożył do jakiegoś "zgniatacza" co by pannę utrzymał, a jego ochronł
Coco jako rekonwalescentka była pierwsza. Jeszcze zbadać się dała, ale próba włożenia jej tabletki do pyszczka i zastrzyk przeciwbólowy to był horror

Jak to to się wyrywało, prychało, szarpało i wiele innych "ło". W końcu się udało
Matołek, jak na dżentelmena przystało, w miarę grzecznie pozwolił sobie zaaplikować tabletkę
Przyszła kolej na Makusię. Najpierw Pan Doktor skontrolował szew i obciął taką filotetową nitkę przy tymże szwie. Makunia była grzeczna. Potem mierzył jej temperaturę ze wzglęu na szczepienie. Niestety, panienka w stresie, więc temperatura 39,3

Ze szczepienia nici.
Potem tabletka. Bez żadnego problemu dała sobie otworzyć pyszczydło i łyknęła tabletkę jak by nic innego w życiu nie robiła

Moja dziewuszka

Jestem z niej bardzo dumna, że jest taką grzeczną i ułożoną dziewczynką
A na szczepienie pojedziemy za 3-4 tygodnie
