» Sob lip 29, 2006 21:03
Dziwny jest ten koci wiat:)
Byłam pewna, że Kicia będzie zwiewać przed Mikami, a jest odwrotnie. Misia w ogóle nie chce jeć w tym miejscu, gdzie zawsze. Jak wołam "kici, kici", to pierwsza przybiega Kicia. I wtedy Mika już w ogóle nie przychodzi. Daję jej jec w innym miejscu. Misiek je tam , gdzie dawniej ale jak Kici nie ma w pobliżu. Mam wrażenie, że Kicia pragnie towarzystwa Misków i chce się z nimi zapoznać, ale one na razie nie reflektujš. Misia w zwišzku z tym odchodzi ze spuszczonym ogonkiem, a mi się płakać chce na ten widok i głaszczę jš i przytulam. Ale dzi już nie było warczenia i pokazywaniu kłów, więc mam nadzieję, że za parę dni jako się to wszystko poukłada. Kicia przychodzi wieczorem do mojego łózka i kładzie sie obok na poduszce. Pierwszej nocy Misiek jš wygonił, ale dzi okazało się, że obydwa wlazły mi na kołdrę, daleko od siebie. Czyli postęp jest. Kicia jeszcze łzawi tym lewym oczkiem i czasami jest taka smutna. Ale też tupie łapkami, lizga sie po podłodze, lata jak zwariowana za myszkami albo za jakš piłeczkš. Wtedy nie mogę uwierzyć, że ma 3 lata [o ile dobrze zrozumiałam]. Zauważyłam, że za uszkiem ma takš chropowatš skórę i drapie sie tam. Posmarowałam jej maciš Clotrimazolum-takš smarowałam Mikę jak miała gołe uszka po antybiotykach. Do weta na razie nie mam jak ić na "przeglšd", ale po pierwszym na pewno. Kicia ma niezły apetyt, wsuwa chyba na zapas, bo sie boi, że jej zabraknie. Ma swoje ulubione miejsca: szafka kuchenna, schody i moje łóżko. Jak pi na szafce, to Miski chodzš i szukajš , gdzie ona jest, a że same na tę szafke nie włażš, to nie moga jej znaleć i sš zdezorientowane. Ale chodza już w miare normalnie, bo na poczatku to chodziły na czubkach łapek, powoli, jakies strasznie wystraszone, jakby jakis lampart przybył do domu.
Trochę "podpadłam" rodzince i na razie jest tak trochę nerwowo, ale to przejdzie, bo w sumie wszyscy koty lubiš. Moja mama ma chyba podobny głos do poprzedniej włacicielki {???}, bo jak zawołała do Miska "chodx tu!", to Kicia z daleka przyleciała w te pędy, ino tupot się rozlegał. A wogóle to jest taka madra kocinka, spokojna. Moze do jesieni jakos pzestana się na siebie boczyć, bo mi też jest z tego powodu bardzo smutno.
Pozdrawiam Was wszystkich i wszystkie koty:)
Joanna z Kiciš i Mikami:)
A jak tam Krynkielek i inne kotki?