» Śro lut 18, 2015 21:28
Re: Plazmocytarne zapalenie jamy ustnej a inne choroby dziąs
Melduję co u mnie, wybaczcie dłuższą nieobecność.
W krytycznym momencie Arsen nie chciał już nic jeść, chował się po kątach zupełnie jak w momencie, gdy go znalazłyśmy. Zabrałam go do weterynarz na kroplówkę. Tam padła decyzja, że nie ma co kota męczyć, cukier nie spadł przez te kilka tygodni bez sterydu, zatem prask! w tyłek steryd długo działający, kroplówka, witaminy i insulina do domu. Po powrocie nienawidził mnie i nie wyszedł z klatki, skąd normalnie wyskakuje jak tylko wraca do domu. Śliniący się, brudny, głodny... myślałam, że tej nocy zdechnie - jak nie z wycieńczenia to mi za karę. Ale rano podchodzę do klatki, a on radośnie wychodzi z niej, ociera się, łasi, daje buziaczki!... Przyznaję, puściłam beksę. Jest pogodny jak dawno nie był, nie mogę się przestać szczerzyć, kiedy zaczyna się w drugiego kota albo atakuje sznurówki. Radzimy sobie.
Co do traktowania go teraz lekami. Arsen jest karmiony głównie zmieloną piersią kurzą uzupełnianą podrobami i brokułem/kalafiorem (gotowanymi). Przez zmianę diety bardzo rzadko (w stosunku do poprzedniego czasu) się wypróżnia, od czasu do czasu podaję mu maść (chyba z błonnikiem?) od wetki. Generalnie klocek piękny 10/10, prawie że pachnie. Za to szczoszki walą mocniej, ostrzej, no i pojawiają się znacznie częściej (po jednym dniu jest potop w kuwecie). Codziennie o 17:00 podaję mu insulinę w dawce zaleconej przez wetkę, obniża mu to cukier o ok. 100 jednostek, widać, że po tym jest mniej łapczywy, żywszy. Rano cukier wraca, ale systematycznie spada. Chyba, że nie dam mu na noc jedzenia, to skacze mocno. Generalnie, jest jedyny w tym domu, któremu żarcie w nocy wychodzi na zdrowie. Co do paszczy: tydzień na sterydzie, Arsen "gryzie" pluszową mysz, szczęśliwy pcha ten ryjek gdzie popadnie. Wąsy mu się podniosły i wyprostowały, rosną na nowo. Nie wciskam mu maści póki co, ale chyba zacznę. I nie Dentisept, póki nie ma hardcoru.
Podsumowując: byle steryd działał jak najdłużej.