» Czw paź 22, 2009 22:15
Re: Diablica, Demon i Hiena - chore Diablątko :(
Jak już pisałam - ma zapalenie górnych dróg oddechowych i krtani. Do tego problem z kręgosłupem, dość poważny.
Nie wiem co się stało i jak to się stało. W piątek miała zdjęcie drenu, czuła się bombowo, śmigała po domu, wcinała jak tylko ona potrafi.
Wet powiedział, że dostała ostatni zastrzyk antybiotyku, który będzie działał do poniedziałku, później może się poczuć osłabiona i żeby wtedy ewentualnie przyjść.
Pomyślałam, żartuje sobie, Diablisia ma się dobrze, będzie tylko lepiej. I faktycznie było.
W poniedziałek wieczorem wróciłam z uczelni, Hienusia i Demonek się przywitały na wejściu a Diablica leżała sobie na poduszce na krześle, trochę była niemrawa.
Pomyślałam - zaspana, temperatury nie ma, luz. W nocy nieco jej temperatura podskoczyła. Nie patrzyłam czy chodzi i jak chodzi.
We wtorek wcześnie poszłam do weta - była jakaś wetka, zbadała kota, powiedziała o zapaleniu górnych dróg i krtani, pomacała kota. Podczas całego badania kicia nawet nie miaukneła - znaczy niedobrze, bo to przecież kot bojowy.
Bolał ja kręgosłup, miała zrobiony rtg, który wg. tej wetki pokazał zmiany pourazowe kręgosłupa w odcinku piersiowym - wg. niej musiała się uderzyć. Albo zmiany związane z wiekiem. Złamania nie ma, jakieś zmiany w przestrzeniach międzykręgowych. Skad, jak?Ale jak do cholery kot z dnia na dzień ma rozwalony kręgosłup, zna mieszkanie, jest zwinna mimo swojej wagi, nie rozumiem. Nie wierzę,że ze starości, Diablisia ma raptem 7 lat, w sumie niewiele, koty żyją znacznie dłużej. Miała robione badania krwi, wyniki są bardzo dobre.
Dziś jest czwartek, codziennie jestem w lecznicy. Diablisia dostaje kroplówki podskórne, witaminy, antybiotyki i zastrzyki przeciwzapalne.
Myślałam, że jest trochę lepiej dzisiaj, rano chwilę pomruczała, co prawda był to chrapliwy mruk ale zawsze. Próbowała wstawać, robiła tak ze dwa kroki z brzuchem przy podłodze i bęc. Rano polizała trochę galaretki z mokrej karmy - to był jej pierwszy posiłek od niedzieli. odkąd wróciłam od weta kota, ok. 19:00, czuje się żle, ciężko oddycha i w ogóle nie próbuje wstawać. I nie wiem, jak jej pomóc, czuję się bezsilna, a mała leży na poduszcze i rzęzi - sama nie wiem, czy z bólu ktrani tak się dzieje, czy kręgosłup ją boli.
Rozmawiałam wieczorem z koleżanką, może ta boleść w kręgosłupie jest skutkiem bolesnych zastrzyków. A może przez "głupiego jasia"- nigdy wcześniej nie miała robionego.
Jestem zdezorientowana, nie wiem, co się dzieje Diablisi, nie wiem, jak to się stało, nie wiem, czy z tego wyjdzie, czy będzie chodziła. Sama zachowuję się nieracjonalnie - popłakuję w kącie i wyrzucam sobie, że to wszystko przeze mnie. Jutro mam 12h zajęć, nie wysiedzę tyle.
No i stało się to teraz, kiedy miałam dopilnować wynajmu mojego mieszkania, dopływu gotówki niema, raczej odpływ a karta też ma swój limit, kiepsko. W sumie mam to gdzieś, kot ważniejszy. Ale racjonalnie podchodząc, powinnam się zająć wszystkim.
edit:
a to wyniki badania krwi, weci mówili, że są ok
morfologia
mcv(sok) : 50,60
mch(smh) 15,50
mchc (ssh) 30,60
erytrocyty 9,22 mln/mm3
hematokryt: 46,60 %
hemoglobina : 14, 30 g/dl
leukocyty 6,40 tys/mm3
lymph # 0,5 tys/mm3
mid # 0,5 tys/mm3
gran # 5,4 tys/mm3
lymph % 8,5%
mid % 8,4 %
gran % 83,1 %
rdw 13,9 %
plt 140 tys/mm3
mpv 10,0 f
pdw 16,1
pct 0,140 %
Biochemia
alt(gpt) 38,90
ast (got) 35,40
ap ( fosfataza zasadowa) : 24,00
glukoza 99,00 mg/dl
kreatynina 0,80 mg/dl
bun 13,50 mg/dl