dzika ruta pisze:Czarna diablica Łakotka na swoje miejsce do życia wybrała kuchnię.
Wciąż leży na wiadrze ze żwirkiem.
Dzisiaj tak się wyginała podczas głaskania, aż z niego spadła

.
Nie lubi, jak się dotyka jej stóp, wtedy lekko gryzie, tak symbolicznie.
A da się tam jej położyć, w sensie na to wiadro, jakieś legowisko

Jest tam na tyle miejsca

dzika ruta pisze:Trzeba będzie ją siłą
wydłubać 
z ukrycia i włożyć do woliery.
Chyba rzeczywiście nie ma innej metody, inaczej dobrowolna izolacja może trwać bardzo długo.
Przed chwilą zrobiła siku do kuwety (tej w kuchni), potem wskoczyła na blat i wyjadała chrupki z miski Pluszatej.
Oczywiście, kiedy mnie zobaczyła, uciekła na wiadro

.
Skoro Łakotka ma już miejscówkę na tym wiadrze to może odpuścić sobie tą wolierę i nie fundować jej kolejnej zmiany. Rozumiem, że wiadro jest na tyle dostępne, że możesz ją obserwować i karmić w pobliżu, a i kuweta jest gdzieś koło, tak

Jeśli kicia z niej korzysta to pewnie miejsce dobre. Mądra dziewczynka. Jest taka możliwość żebyś koło wiadra postawiła jakiś stołeczek lub taboret i dam kładła miseczki

Ja znaczną poprawę kontaktów z Lilą zaobserwowałam po tym jak Ona się zorientowała, że to ja Ją karmię, chyba mnie za to kocha

. No i głaszcz po tym łebku skoro lubi.
dzika ruta pisze:Jak wcześniej napisałam, tak zaraz zrobiłam.

Tylko na zdjęciu wygląda jak po kontakcie z panterą

.
Bo świeżutkie i widok z bliska.
Problem z braniem na ręce (niekoniecznie podnoszeniem do góry), jest taki, że ona leży gdzieś wciśnięta i trzeba ją wyciągać "siłą"

.
Ja to rozwiązałam tak, że zrobiłam Lilce łóżeczko z takiego otwartego kartonika po wafelkach. Wzięłam z biedronki. Na tym łóżeczku wysuwałam Lilkę z jej kąta tak żeby była jak najbliżej mnie i głaskałam ile pozwoliła. Też mnie czasem pożreć chciała. Jeszcze teraz na mnie posykuje i się chowa, ale łapką bije tylko jak ma schowane pazurki. Ważne

pudełko łapałam jednym palcem, który dodatkowo wkładałam pod kocyk tak żeby ograniczyć Lilce pole rażenia. Jak już przyzwyczaiła się do głaskania i zaczęła sama do mnie wychodzić to zaczęłam ją trochę brać na kolana i przytulać, ale ja zawsze siedzę na ziemi, nigdy nad Nią nie stoję, bo ucieka i nie specjalnie lubi żeby się na Nią za długo gapić. Pomysł z rękawiczkami jest super, ja jakoś na to nie wpadłam

.
W każdym razie widzę, że robicie postępy

.
A tak przy okazji

Twoje stado jest piękne. Koty masz niezwykle urodziwe. Pluszata ma rewelacyjne cętki na boku a Fikander jest taki dostojny, ach, ach

. No i imiona fantastyczne. Mój małżonek też jest tego zdania. Ukochaj ich ode mnie wszystkich, Łakotkę też. Dla mnie czarne zawsze będą najpiękniejsze choć nie ukrywam, że buro białe z różowym noskiem i łapkami też mi się coraz bardziej podobają.