To samo z psem. Ogłoszeń po horyzont, ale żadnego NORMALNEGO zainteresowanego.
Dzisiaj na ten przykład dzwoni pan, z którym rozmowa wyglądała tak (chyba nawet co do słowa, pomijając "eee", chwile milczenia i zwroty grzecznościowe):
Pan: O tym psie z ogłoszenia to z kim ja mogę rozmawiać?
Ja: Ze mną.
- Ten pies to stary jest?
- Trudno ocenić, może mieć 4 lata, ale równie dobrze może mieć i 8. Trudno jednoznacznie stwierdzić po stanie jego uzębienia. Jak się o niego zadba, to może się okazać, że ma mniej, niż wróżymy.
- Aha... A on to mieszka w domu, czy na dworze?
- W nocy śpi w domu, a w dzień biega po podwórku.
- Aaaa to ja takiego nie potrzebuje.
- A do czego pan tego psa potrzebuje?
- Bo ja mam taki zakład i potrzebuje, żeby mi psy pilnowały placu.
- To niech pan sobie alarm założy.
- Eee alarm to nie, to są koszty.
- Niestety, ja mam zwierzęta tylko do kochania, do pilnowania placu nie mam.
- Eeee to nie, to ja dziękuję.
I zachowaj tu człowieku zimną krew...

W sprawie finansów - bardzo dziękujemy karolink za tą stówkę, którą nam wysłała na początku, bo dzięki niej wyleczyłyśmy oczka dwóm maluchom, odrobaczyłyśmy i zaszczepiłyśmy tego, który został. Jeszcze nawet zostało 10zł

Jeżeli maluch nie znajdzie domu do czasu powtórki szczepienia, to wykorzystamy tą zacną dychę i dołożymy do szczepionki.
Żadnych nowych/dobrych wieści na razie nie ma...