tellma pisze:Ja jeszcze raz powrócę do Twojej ostatniej wypowiedzi Magwrocław. To chyba nie jest tak, że poznając swoją potencjalną połówkę, wiążąc się z nią, nic o niej nie wiemy. Za nim się decydujemy na ten krok, zazwyczaj dużo rozmawiamy, poznajemy się. Nic raczej nie dzieje się od razu. Nic też nie daje gwarancji, że na pewno się uda i będziemy szczęśliwi do końca swoich dni. Na pewno potrzebny też jest element ryzyka. Ważne też są emocje, może i w pierwszym etapie najważniejsze. I często one decydują. Czas potem weryfikuje nasze wybory.
Przekładając to na koty – tak myślę, że warto porozmawiać z przyszłym potencjalnym domkiem o różnych sytuacjach. Okazuje się, że ludzie często (wynika to z przeprowadzonych rozmów)nie wiedzą tego, o czym np. pisałam powyżej. I jedni przejdą nad tym do porządku dziennego, będą szukać rozwiązań w przypadku ew. problemów, inni – zrezygnują. Uważam, że każdy ma prawo wiedzieć, zapoznać się ze specyfiką kociego gatunku i podjąć świadomą decyzję, na ile ona może być świadoma. W każdym razie uważam, że skoro zdobyliśmy pewną wiedzę na temat kotów i różnych ich zachowań, mam obowiązek się tą wiedzą podzielić, tak by nikt nie był ew. zaskoczony czy rozczarowany. Nie uważam, że lepiej nie wiedzieć. Uważam, że warto rozmawiać, zanim się podejmie decyzję. Jestem gotowa podjąć ryzyko, ale gotowy podjąć ew. ryzyko, musi być też przyszły domek. Musi być świadomy i przygotowany. Emocje to nie wszystko – o czym świadczą przepełnione schroniska.
Wiemy, wiemy. Ale nie wszystko ("beczka soli"). Pisząc na początku, pisałam o wymaganiach, nie o wiedzy. A pełnej wiedzy o drugim człowieku i tak nie mamy, choćbyśmy go przepytali, obserwowali, a potem przeżyli z nim całe życie. Świadomość mieć trzeba, o ile można - pełną. Także świadomość tego, że człowiek/zwierzę może nas czymś zaskoczyć i to niemile. Nawet posługując się rozumem bez emocji, nie przewidzimy wszystkiego - o tym świadczy ilość rozwodów






