Wróciłam, myślałam, że tylko koty się stęskniły, a tu taka niespodzianka
Jak wiadomo, Felutka została odwieziona na ferie do babci. Babcia zapowiedziała, że się z kotem cackać nie będzie, bo to już nie ten wiek i nie te siły. I wychowa kotkę, bo kto to widział, żeby karmić ją gotowanym kurczaczkiem na kuchennym stole i to konieczne z deseczki. Jak dzwoniłam, to mama nie miała czasu ze mną rozmawiać, bo musiała iść do sklepu po szyneczkę drobiową, bo kurczaczek tego dnia Feluni nie smakował. Mała postawiła na swoim: jadła tylko kurczaczka, na stole, z deseczki.
Herbatnik się mocno denerwował, bo jemu na stół nie pozwalają wchodzić, a tę małą jeszcze podnoszono, zachęcano i głaskano. W nocy kocia sypiała z moją mamą, ssąc ją i ugniatając pazurkami jak szpileczki.
Przeżyła to wygnanie bardzo, bo wczoraj tuliła się do mnie podczas drogi do domu, a dziś rano na mnie warczała. Muszę wiedzieć, że księżniczek się nie porzuca.