izka53 pisze:Olafen, w takim stanie jak jest kota, to nieistotne jest, co znaczy chemia w szynce - ważne , ze jej smakuje. Ona umiera i trzeba zadbac o komfort tego umierania. Jeśli chce jeść , niech je nawet to najbardziej niezdrowe, ale jeśli będzie chciała odejść , trzeba także jej na to pozwolic godnie. Wiem, wymądrzam się ale przeszlam przez to, wet proponował przedłużenie życia Kocura o dwa - trzy mies wyłącznie na kroplówkach, bo przełykać nie mógł, póżniej dołączyłyby problemy z oddychaniem. Nie mogłąm na to pozwolić, to byłby egoizm z mojej strony, że chcąc Go mieć trochę dłużej, skazuję na cierpienie.
Na kroplówki nie musiałam jeżdzić, póki była nadzieja, robiłam je sama, ale gdy nadziei już nie było.....
Paradoks - rok po Kocurze na ten sam nowotwór umierał mój mąż / od wielu lat żyliśmy w separacji, ale mimo wszystko / .
Jemu nie mozna było skrócic cierpienia, a choc nie mógł juz mówić, oczy mówiły wszystko.
Przepraszam, że Cię nie pocieszam, że będzie dobrze, nie mogę
No właśnie izka53

