kordonia pisze:najszczesliwsza pisze:kordonia pisze:czarnykapturek pisze:(...)
w kawalerce masz 20 kotow, jesli kazdemu z osobna jestes w stanie zagwarantowac pozywienie (dobre, czyli zawierajace wszystkie makro i mikro elementy), miejsce spoczynku, wyciszenia, wzgledny spokoj (przebrnelam przez wypowiedzi na temat stresu....), opieke weterynaryjna, jak i milosc, zabawe, przytulanie itd. jestes w stanie kontrolowac ile dany kot zjadl, wydalil, jak sie zachowuje, czy jest smutny, pobudzony, jesli dysponujesz choc niewielkim pomieszczeniem izolacyjnym (w przypadku choroby), jezeli starasz sie przeprowadzac adopcje, nie dopuszczasz do bezmyslnego rozrodu wsrod stada....nie nazwe cie zbieraczka.
Co sie dzieje kiedy na naszej drodze spotkamy zdychajace zwierze, cierpiace? zostawimy na ulicy, bo nie chce byc zbieraczka? Mimo staran zeby jakas organizacja pro sie zainteresowala jego losem? Co zrobic? przygarnac to 21 zwierze i starac sie jakos je uratowac? ile zwierzakow ginie, bo nie ma DT(....)
Byle tylko ten 21 kot docelowo zostal wyadoptowany.
Poza tym, np. zatrzymujac sie chocby na kwestii "miejsca spoczynku, wyciszenia" dla kazdego z 20 kotow w kawalerce... Czy naprawde jest mozliwe zapewnienie im tego w tej sytuacji?
Naprawde?
Nie mowiac o wszystkim innym.
Założycielka wątku miała w kawalerce 15 kotów i 2 spore psy, w dodatku wiele czasu spędzała poza domem. Według Ciebie była zbieraczką czy nie?
.
Nie wiem, nie wnikam i nie oceniam, bo sama tez miałam zwykle po kilkanascie kotów w domu, a nawet raz 22.
Były zaopiekowane. Ale czy te, które są rezydentami u mnie były przez te lata w pełni szczesliwe? Jednak nie jestem tego taka pewna.
A na pewno nie ma co liczyć na to, że w kawalerce z 20 kotami wszystkie koty mają szanse być wyluzowane, bezstresowe.
Ideałem dla mnie byłoby, żeby takie osoby, które pomagają kotom nie miały kocich rezydentów. Wtedy nawet kilkanaście kotów jednorazowo nie stanowiłoby znacznego problemu, bo to dla wszystkich byłaby sytuacja przejściowa. Każdy z tych kotów miałby szanse na znalezienie się wcześniej, czy później w lepszych warunkach.
o tak, to byloby super, tylko sama wiesz jak jest...kotek po przejsciach, chory, lub w trakcie leczenia, czesto bialaczka czy inne straszne chorobsko..i kot zostaje jako rezydent...no bo co zrobisz, wywalisz?
w moim swiecie marzen, chcialabym zeby powstalo prawo, ktore jasno okresla role i liczbe zwierzat w DT, na podstawie naukowych badan, czyli czy naprawde te 20 kotow w kawalerce jest do przejscia, czy nie, a takze fajnie by bylo, gdyby byla organizacja, ktora zajmowalaby sie tylko i wylacznie kontrola DT, i w razie czego dzialala sprawnie.
Gdybym byla DT, chcialabym zeby raz na jakis czas odbyl sie "nalot" na moj dom, a z tego wzgledu, ze czesto zaslepieni checia pomagania mozemy nie zauwazyc klopotow na "Wlasnym podworku". Jesli ktos z zewnatrz, ktos madry, specjalista, odwiedzalby moj dom, dawalby rady i trzymal reke na pulsie, czulabym sie spokojna, ze wszystko jest pod kontrola i nie szans nawalic w tak waznej sprawie.
(od kiedy zaadoptowalam Bieske, jestem w stalym kontakcie z jej DT, wysylam fotorelacje, filmiki co tydzien, i kobietki wiedza, ze moga do mnie wpasc z kontrola kiedykolwiek, o kazdej porze dnia i nocy, i zyczylabym sobie, zeby wszyscy adoptujacy, wszystkie DT i DT byly rownie otwarte na wizyty.)