Józefów: dziki kot Tobiasz

Tylko, żeby byli kociolubni... to nie mam nic przeciwko temu :wink:

ehem. musialam sie oddalic na dluzsza chwile.
no oczywiscie ze wiem gdzie to jest. kolo tego domu wlasnie codziennie przechodze. i chyba faktycznie tam jakas budka stoi, od strony spacerowej. ale zadnych kotow nie widzialam.
jesli sie moge jakos przydac, to moge sie stawic. ewentualnie zarcie na przynete donosic, gdyby zabraklo. :mrgreen:

To może mogłabyś się tam wybrać jutro (a raczej dzisiaj) i popatrzeć? Wiedziałybyśmy dokładnie co i jak. Oczywiście, jeżeli nie masz innych rzeczy do zrobienia - wiadomo czas przedświąteczny, a poza tym weekend i człowiek tez ma prawo do odpoczynku.
U mnie to kiepsko wychodzi, bo jak tylko sobie zaplanuję generalne porządki lub leżenie brzuchem do góry i odpoczynek, to zawsze coś się wydarzy i plany diabli biorą :evil:

.

Aaaaa nie, jak to niedziela... to chyba jestem wolna... :>

Nooooo, to tylko godzinę trzeba ustalić :ok:

Czekam na propozycje - jestem miejscowa i nie mam planów wybywania gdzieś dalej w niedzielę.

Dziewczyny "zamiejscowe" uprasza się o określenie swoich możliwości.
Nieśmiało zasugeruję zbiórkę w samo południe obok poczty w Michalinie - łatwo dojechać także pociągiem i prywatnymi liniami autobusowymi (arka, minibus) - z Saskiej Kępy kursują z przystanku na Rondzie Waszyngtona w stronę Grochowa. Bilet do Michalina kosztuje 3,50 i wysiada się tuż obok stacji kolejowej.

rzuce okiem. musze jechac do warszawy, po drodze przyjrze sie temu miejscu. potem jeszcze bede sie petac po okolicy, bo jakies zakupy trzeba zrobic. bede tak sobie planowac trase, zeby tamtedy przejezdzac. moze akurat uda mi sie zagadnac kogos z tego domu...
tak mi chodzi po glowie pewien pan z okolicy, ktory mi mowil, ze dokarmia 15 kotow. ale nie wiem, gdzie on mieszka, wiem tylko, ze na pewno niedaleko mnie. a glupio mi do niego zadzwonic i spytac: przepraszam, czy pan mieszka moze w tym domu na rogu, a jesli tak, to moze zaczal pan ostatnio dokarmiac dwa kociaki?

**Adopcje: 12 >>**

ja bym zadzwoniła.A co tam,odłoży słuchawkę najwyżej i pomyśli sobie co nie co :mrgreen:

Dziś dzwoniłam po kolei na domowfon bo rudy kot stał pod drzwiami klatki,przestępował z nogi na noge i darł ryja.Wreszcie ktoś otworzył i nawet telefon wziął by powiadomić gdyby kot okazał sie nieklatkowy.Potem leciałam za nim po pietrach,az zatrzymał sie przy drzwiach.I tam mieszkał.Pan otworzył ,podziękował ale pouczen blondynki nie posłuchał.Droga osiedlowa,bardzo ruchliwa.Następnym razem go nie oddam :mrgreen:

.

To co, umawiamy się na 12 w południe?
Może jeszcze poczekajmy na wiadomości od Agi, czy widziała kociaki.

veni vidi... vidi...
no i tyle. widzialam. sa. nie dwa, tylko trzy.

przynajmniej tyle widzialam. ten schowek to taka szopka przy spacerowej. kociaki siedzialy na sniegu za ta szopka, ale nie wygladaly na nieszczesliwe. probowalam zagadywac, kiciac. ruszylam do nich na kolanach. wszystkie spieprzyly przez szpare do tej szopki. a ona jest zamknieta na klodke. smarti, czy ta twoja kolezanka zna wlasciciela schowka? dobrze byloby miec tam dostep, bo jak tam uciekna i nie zechca wyjsc, to po ptakach.
sa sliczne, a najsliczniejszy jest ten najmniejszy. piekny swa poldzika uroda. maciupenki taki, ze sie chyba na dloni zmiesci, a futerko jak u wiewioreczki. tylko ze bure.
no cudusie, mowie wam.

To ja rozpętałam to zamieszanie. Już dzwonię do koleżanki, która mi o nich powiedziała

Niestety nie ma namiarów na faceta - on chyba nie jest właścicielem tej szopki, tylko je tam dokarmia. Koleżanka nazywa go Generałem

aga-zgaga pisze:veni vidi... vidi...
no i tyle. widzialam. sa. nie dwa, tylko trzy. przynajmniej tyle widzialam. ten schowek to taka szopka przy spacerowej. kociaki siedzialy na sniegu za ta szopka,
ale nie wygladaly na nieszczesliwe. probowalam zagadywac, kiciac. ruszylam do nich na kolanach. wszystkie spieprzyly przez szpare do tej szopki. a ona jest zamknieta na klodke. smarti, czy ta twoja kolezanka zna wlasciciela schowka? dobrze byloby miec tam dostep, bo jak tam uciekna i nie zechca wyjsc, to po ptakach.
sa sliczne, a najsliczniejszy jest ten najmniejszy. piekny swa poldzika uroda. maciupenki taki, ze sie chyba na dloni zmiesci, a futerko jak u wiewioreczki. tylko ze bure.
no cudusie, mowie wam.

no dobra dziewczyny,a jak one tam żyją,mają michę,jest im tam dobrze bo np.mają mamusię i tam jest spokojnie?Może ten pan je karmi i kocha?

Bo ja nie jestem zwolenniczką wyrywania na siłę kotów wolnożyjących z ich własnego środowiska jeśli jest im dobrze.

jaka to okolica?spokojna?
bo na mojej ulicy w Falenicy jest mnostwo takich szop,kotki sobie żyją,wszyscy je karmią-w każdym podwórku mają michę,bo w każdym są kotki od zawsze.Tak było od zawsze i tylko ja je po kryjomu sterylizowałam ale do dziś wszystkie sobie super żyją,właśnie w przeważającej częsci "na ulicy",rzadko ktory jest niewychodzący.

No i w tym jest problem, że tego chyba tak naprawdę nikt nie wie. Mamuśki chyba tam nie ma, bo koleżanka by mi o tym powiedziała. Ale z drugiej strony, ona widziała tylko dwa kociaki, a okazuje się, że są trzy. Aga mówi, że nie wyglądają na nieszczęśliwe. Nie wiem co robić.

mamuski nie bylo widac.

Józefów: dziki kot Tobiasz

Kto przegląda forum