Wczoraj nastąpiło bąblowanie Bąbla z piesami, a raczej z piesową - szaloną Melą, bo Budrysek nie był specjalnie zainteresowany
Zabrałam psy do sypialni, w której rezyduje Bąbello, rozłożyłam się z lekturą na łóżku i szczęśliwa obserwowałam jak kocio rzuca się na Melusiowy ogon, jak wniebowzięty wije się pod Melusiową pachą, jak wreszcie nie mnie zamęcza!!! Malec, może dzięki temu, że już wcześniej widywał te duże stwory, nie bojał się wcale i z wielkim zacięciem wykorzystywał towarzystwo, do którego tak tęsknił

Mela też była w swoim żywiole, bo Ona jedyna (poza mną) w naszym domu uwielbia kociaki - bawi się z nimi, matkuje i dzielnie dotrzymuje im kroku

Bąbel natychmiast podbił jej serce. W takiej błogiej atmosferze zasnęłam snem kamiennym i obudził mnie dopiero jakiś rozmruczany bąbelek, który przykleił mi się do nosa

Zakropiłam i nakarmiłam malucha i wycofałam się wraz z piesami do pomieszczeń, które gwarantowały spokojniejsze spędzenie pozostałej części nocy
Integracja z kocią bandą nastąpi w weekend, wczoraj już oszczędziłam rezydentów, bo wystarczające wrażenie zrobiły na nich rządy Mgiełeczki

Nadal o kciuki upraszamy
