szczerze mówiąc to wydaje mi się, że tydzień to stanowczo za mało, żeby się kot oswoił..
ja adoptowałam dwa klasyczne "wypłosze"

które strasznie się bały na początku, poza tym też czasem coś niszczyły lub "dziwnie" się zachowywały

Któryś - ten, który jest dłużej u mnie (od marca), na początku siedział przestraszony za szafą i bał się nas, a teraz to luzak i miziak jakich mało! nic się nie boi

, ale to przyszło z czasem, a Didusia, która jest u mnie od końca maja, też jeszcze czasami nie daje się pogłaskać, nawet mnie, choć jestem z nią najbardziej związana..ale ogólnie też jest ogromnie miziasta

sama przychodzi na mizianki, kładzie się na mnie, domaga się miziania i chodzi za mną wszędzie

i przeważnie obydwa są grzeczne i bawią się ze sobą

wydaje mi się, że po prostu niektóre koty, zwłaszcza te, które doświadczyły dużo złego od człowieka, potrzebują więcej czasu, żeby mu znów zaufać..

szkoda, że rodzina tak wcześnie się poddała..no ale trudno, może znajdzie cierpliwy domek.. trzymam kciuki!
